sobota, 8 września 2018

58. Sobieszów.

Piękna sobota nie ma co siedzieć w domu. Takich dni wyczekiwałam, ciepło ale nie upalnie. Wymyśliłam krótki spacer po okolicach Sobieszowa, a ściśle pisząc okolicach Jeleniej Góry, (Sobieszów przed laty był odrębnym miasteczkiem - obecnie jest częścią Jeleniej Góry). My dawni mieszkańcy w dalszym ciągu te przyłączone miasta nazywamy po dawnemu. Chcemy przejść leśnymi ścieżkami u podnóża góry Chojnik, na której królują ruiny zamku Chojnik. Początkowo idziemy uliczkami zabudowanymi ciekawymi willami. Napotykamy drobne przeszkody. Nie wiedziałam, że dzisiaj w tym miejscu odbywają się Mistrzostwa Polski w biegach na  nartorolkach. Mimo wszystko udało nam się dostać na leśną drogę, którą poszłyśmy dalej. W dole słychać dopingowanie zawodników, a my słyszymy tylko szum liści i odgłosy spadających żołędzi. Dochodzimy do miejsca gdzie na skraju polany wśród drzew istnieje niewielki leśny tajemniczy cmentarzyk. "Cmentarz składa się z pomnika upamiętniającego Richarda Cogho (1888-1914) oraz z pięciu mogił. Richard Cogho był podporucznikiem poległym pod Tannenbergiem. Natomiast z napisów na nagrobkach wynika, iż spoczywają tu: Major Max Cogho, Marie Cogho, Victor v. Prondynski, Johannes v. Prondzynski, Victor Cogho. Inf. z internetu. 

Chwilę zatrzymujemy się. Staramy się odczytać napisy na kamieniu, ale już jest to trudne. Schodzimy do drogi i idziemy dalej leśną ścieżką do miejsca gdzie drogi rozchodzą się. Idąc dalej w prawo doszłybyśmy do Zachełmia, ale to innym razem. My skręcamy w lewo i wracamy, dochodzimy ponownie do trasy, na której odbywają się zawody. Staramy się iść skrajem trasy, żeby nie przeszkadzać startującym. I tak idąc to ścieżką, to łąkami dochodzimy do opłotków miasta. Stąd już autobusem jedziemy do Cieplic, by zahaczyć o odbywający się Kiermasz pszczelarski. Fajna impreza gdzie można było zaopatrzyć się w miód i towary miodopochodne, jak również w sprzęt potrzebny pszczelarzom. My akurat nic nie kupujemy, pobieżnie oglądamy stragany i idziemy - oczywiście na  kawę kończącą naszą wycieczkę.


























4 komentarze:

  1. Wiesz, to wchłanianie małych miejscowośći przez więsze czasem wychodzi karykaturalnie. Pamiętam, z jaką raością przywitałam keidyś białą tablicę Zielona Góra, a do centrum jechałam jeszcze 20 km! Podobnie jest z Jelenią Górą. Tablica stoi zaraz za Rybnicą, w szczerym polu, a do miasta jeszcze kawał drogi!
    Fotografia sportowa to trudny dział fotografii, a Tobie wychodzi wyśmienicie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje Aniu. Tak miasta nam się rozrastają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyłączanie małych okolicznych miejscowości to już chyba norma, a przecież wiele z nich chciałoby być samodzielne i nie należeć do aglomeracji. Piękna wycieczka, zwłaszcza ten kamienny psi drobiazg :)

    Serdeczności załączam ,
    BB

    OdpowiedzUsuń