Niedziela zapowiada się słoneczna i ździebko mroźna. Gdzieś po godzinie już nie czułyśmy zimna – byłam z koleżanką – słońce wyszło i całą okrągłą „buźką” świeciło i nawet grzało.
Podjechałyśmy do Maciejowej (Jelenia Góra). Mijamy kościół i dalej szutrową drogą idziemy w kierunku stawów hodowlanych. Cisza, spokój nawet odleciały ptaki, część stawów ma spuszczoną wodę, jeden ze stawów jest powiększany. W miejscach zacienionych pięknie mróz ozdobił trawy. Zatrzymałyśmy się na placu gdzie kiedyś można było kupić tutaj wędzoną rybę, posiedzieć. Teraz nie ma stołów, niby coś tam stawiają przy starej chacie. Nie ważne, poszłyśmy dalej. Na dłużej zatrzymałyśmy na tarasie „Chaty niedźwiadka”. Popijałyśmy kawę i grzałyśmy się na słońcu. No ale trzeba było wracać. Idziemy do Maciejowej inną drogą. Przechodzimy przez osiedle gdzie mnóstwo pobudowano willi. Wszystko byłoby fajne gdyby komuś przeszkadzał piękny świerk z rozłożystymi konarami aż do ziemi. A teraz został wg mnie okaleczony wycięte gałęzie na co najmniej 2 metry od ziemi. A do samej drogi postawione ogrodzenie, drzewo przeszkadzało. Szkoda, że nie pomyślałam o zrobieniu zdjęcia, spieszyłyśmy się na autobus. Przed nami znowu była fajna ścieżka. Po chwili doszłyśmy do przystanku i wróciłyśmy zadowolone do domu.