Upał znowu nas dopadł. Miałam do wyboru - poszukać zacienionej trasy i wybrać się chociaż na krótki spacer, lub zrobić sobotę gospodarczą. Jakoś ta druga alternatywa nie bardzo mi pasowała. Zdecydowałam się na spacer. Z różnych możliwości padło na Perłę Zachodu - schronisko w mieście, no może na obrzeżach miasta. Prowadzi do niego bardzo fajna ścieżka spacerowo - rowerowa. Dzisiaj trzeba było wyjątkowo uważać na rowerzystów. Chociaż piesi też nie bez winy, chodząc całą szerokością ścieżki. Zastanawiam się dlaczego przy rowerach nie ma dzwonków. A uprawianie wyścigów też nie jest fajne. No dobrze, miało być o spacerze. Zadrzewiona ścieżka sprawia nam wielką przyjemność. Wcale nie odczuwamy tego ciepełka. Spoglądamy na płynący Bóbr, który niesamowicie "schudł", wystaje co krok kamieniste dno. Strach było patrzeć jak nurkowały kaczęta, obawiałam się, że stukną dziobem w dno. Wreszcie dochodzimy do schroniska i tutaj sporo turystów. Samo schronisko jest dzisiaj zamknięte dla turystów, zapewne czyjeś weselisko odbywa się. Dobrze, że działa ogródek i można było napić się kawy, zjeść lody. Chwila rozleniwiająca nas, pogaduchy i w drogę powrotną czas. Wracałyśmy tą samą ścieżką. No i wystarczy na dzisiaj.
Skansen turbin z elektrowni wodnych |