sobota, 8 stycznia 2022

Na obrzeżach miasta...

 Dzisiejszy spacer bez konkretnego planu. Znowu kombinuje, żeby jak najmniej korzystać z komunikacji. A to niestety wiąże się z powtarzaniem miejsc gdzie mogę pójść. Umówiona jestem z koleżankami w pobliżu parku na Wzgórzu Kościuszki. Początkowo kręcimy się po parku, Jest tu gdzie pochodzić. Obecnie park nie robi specjalnego wrażenia wszak nie ma śniegu, wszędzie szaro i buro. Nie szkodzi, ważne że możemy spokojnie spacerować. Mało spotykamy ludzi. Wychodzimy na razie z parku i wchodzimy na skwerek gdzie jest niewielki staw, ostoja dla dość dużej ilości ptactwa. Inne zbiorniki są zamarznięte lub spuszczona jest woda. Chwilę obserwujemy jak się zachowują. Przychodzi tutaj spora ilość ludzi karmić je. Przykro tylko patrzeć, jak rzucany jest chleb, mimo że stoją obok duże tablice z napisem nie karmić chlebem. Poprzyglądałam się jak czynią poranną toaletę. Wreszcie opuszczamy ptasie towarzystwo i idziemy dalej. Pogoda nam w miarę sprzyja, chociaż kiedy dłużej stoi się to odczuwamy chłód myślałam, że trochę więcej będzie słońca. Ponownie jesteśmy na terenie parku. Podziwiam miejsca gdzie młodzież swego czasu wykonała symbole związane z miastami partnerskimi Jeleniej Góry. Teraz kiedy rośliny przekwitły, są przycięte, lub wręcz wyrwane przez.... nie robią dużego wrażenia. Idąc dalej mijamy grupę dostojnych buków, widać ich potęgę. Jeszcze krótkie przejście uliczkami z ciekawą zabudową i kończymy nasz spacer.

































niedziela, 2 stycznia 2022

2022 pierwszy spacer.

 Pierwszy spacer w nowym roku, wprawdzie pogoda mało przypomina zimę jak świadczy kalendarz. Ile ich będzie, a no zobaczymy. Poprzedni rok zamknęłam 63 wpisami. Najwięcej wpisów w 2017 roku - 91. Spotykam się z koleżankami przed dawnym kompleksem dworca kolejowego. Obecnie dworzec mieści się w prawej części. Przednia część przez jakiś czas mieściła restaurację. Na dzień dzisiejszy to licho wie co tam jest. Wybrałyśmy na spacer peryferie miasta. Po prawej stronie mijamy straszące ruiny dawnego hotelu "Sudety". Ulica wyremontowana w ostatnim roku, przy niej zaplecze kolei, pojedyncze zabudowania. Dochodzimy do łącznika dwóch ważnych ulic. Jedna po prawe prowadzi do Karpacza, druga po lewej - wylotówka do Wrocławia. A my wybieramy trzecią możliwość - czyli polno-leśne wertepy. Można nimi dojść na dawne poligony, nad stawek, który wg mnie zmniejsza się z roku na rok. Po drodze wynajduję ciekawostki przyrodniczo-krajobrazowe. Niestety plenery fotograficzne są właściwie byle jakie. Jedynie fajnie wyglądał mech pokrywający liczne skałki, taka rewelacyjne zielone dywany. Wreszcie zostawiamy bezdroża i idziemy w okolice parku i pałacu Paulinum. Trochę pokręciłyśmy się, odpoczęłyśmy na pobliskiej ławeczce. Trzeba było wracać, mimo że dopiero 14 godzina ale robi się ciemnawo, słonce skryło się za chmurami. Dobrze, że chociaż nie wieje i jest ciepło. Muszę przyznać, że całkiem przyjemnie szło nam się. Wyszłyśmy na ulicę Sudecką, koleżanki poszły do domów, miały już blisko. Ja autobusem podjechałam na swoje osiedle.

Mam nadzieję, że wkrótce uda się znowu gdzieś wybrać.