sobota, 15 lutego 2020

14 Jagniątków

I znowu wróciłam w zimowo-jesienne wędrówki na pogórze Karkonoszy, w okolice domu. Wszak najważniejsze jest wyjście z domu, oderwanie się od rzeczywistości. A to jeżeli chodzi o mnie mogę osiągnąć wędrówką po lesie. Tam mogę uwolnić myśli, zapomnieć o pognębiających wiadomości, które nas atakują ze wszystkich stron. Nie szukam już zimy, przyjmuję to co daje każdy kolejny dzień z wielką pokorą. 

Jadę z koleżankami do Jagniątkowa, będziemy bliżej gór. Dzień zapowiada się iście wiosenny. jest bardzo ciepło, słonecznie, a przede wszystkim cicho - wiatr dał nam wytchnąć. Zaczynamy wędrówkę obok domu Hauptmanna. Idziemy początkowo niebieskim szlakiem w górę, krótko zaraz skręcamy w las przechodzimy przez potok "Wrzosówka" jakoś niewiele wody niestety. Widoki typowo jesienne. Podchodzimy do "drogi pod reglami", którą dochodzimy do rozstajnych szlaków. Wybór mamy spory. Do przesieki, do szczytów Karkonoszy, a konkretnie pod schronisko "Petrowa Bouda" lub w stronę zabudowań Jagniątkowa. Wybieramy tą ostatnią opcję, jednak  dochodzimy jedynie do granicy Parku Karkonoskiego i skręcamy w las drogą poza szlakową. Napotykamy ślady świadczące, że to pora zimowa. Gdzieś daleko na horyzoncie ukazują się nam Śnieżne Kotły z przekaźnikiem, a nieco dalej nawet Szrenica.











Cały czas idziemy lasem, podziwiamy urok drzew bukowych, martwimy się sporą ilością powalonych drzew, widać, że to świeża sprawa, wszak wiatr hula coraz częściej i mocno. Wreszcie dochodzimy do głównej ulicy i tu spojrzenie w bok gdzie góruje wielka bryła zamczyska "Chojnik". Dochodzimy do opłotków Sobieszowa, skąd odjeżdżamy do domów. Zrobiłyśmy ok 11 km. Wystarczy jak na nasze  ~ 240 lat. 















Dziękuję za odwiedziny, pozostawienie kilku słów komentarza. pozdrawiam czytelników.

niedziela, 9 lutego 2020

13 Jakuszyce

Miałam dosyć tego kręcenia się wokół domu w tej przedwiosennej aurze. Postanowiłam pojechać ździebko wyżej i poszukać w końcu tej śnieżnej zimy. Pojechałam do Jakuszyc mekki narciarstwa biegowego. Nie jest łatwo piechurom, niemal wszystkie trasy opanowane przez biegaczy. Jakoś krakowskim targiem dogadali się decydenci i możemy wędrować jednym ze szlaków, jednak musimy bardzo uważać szczególnie na tych biegających łyżwą. I tak to było najpierw z Jeleniej do Szklarskiej, potem przesiadka na czeski pociąg i jazda do Jakuszyc. Wysypało się nas multum. Ja byłam z dwoma koleżankami, z tym że jedna również biegaczka zaraz gdzieś nam znikła z oczu. Wreszcie zasmakowałam prawdziwej śnieżnej zimy. Chociaż muszę ponarzekać. Nie była to do końca taka fajna w 100% śnieżna zima. Na drzewach tylko miejscami trzymał się jeszcze śnieg, reszta zielona. Byłam i tak zadowolona po tylu dniach oczekiwań. Przyjechałyśmy dość wcześnie ale i tak już było dużo osób na trasie. Szło się rewelacyjnie, cisza - nie ma wiatru świeci piękne słońce. Pierwszy przystanek przy "Rozdrożu Izerskim". Tu już dużo narciarzy, młodych i starszych. Celem naszym było dojść do Schroniska "Orle". I tak zrobiłyśmy, tutaj już czekała na nas koleżanka na nartach. Chwila przerwy na posiłek i inne czynności niezbędne. Zbieramy się w drogę powrotną. Teraz już coraz więcej spotykałyśmy narciarzy i pieszych. Zerwał się lekki wiaterek, ale w dalszym ciągu szło się bardzo przyjemnie, szczególnie, że szlak raczej płaski. I tym to sposobem zetknęłam się z takim zjawiskiem jak śnieżna zima bez mrozu. To też obawiam się, że jutro będzie jeszcze mniej śniegu. Zrobiłyśmy około - 15 km.