Jest trochę chłodniej. Umówiłam się z koleżanką na wędrówkę. Jedziemy do Borowic jako punktu wyjściowego. Wchodzimy na drogę asfaltową, co mnie zdziwiło, kiedy ostatnio tędy szłam była jeszcze szutrowa. Nie dziwota bo jak widzę stoją nowe budynki. Dochodzimy do Ośrodka wczasowego „Łokietek”. I po minięciu ośrodka wreszcie jest las i leśna droga. Fajnie szło się bo cały czas w dół i to dość stromo. Mijają nas rowerzyści męcząc się podjeżdżając pod górę, momentami musieli prowadzić rower. Dochodzimy do krzyżówki dróg, gdzie zamiast „ronda” króluje „Jesion Idy”, ponad 100 letni, wysokości ok 20 m. A imię Ida na cześć żony ówczesnego leśniczego. Drogę, którą schodziliśmy przecina czarny szlak. I my idziemy teraz w prawo właśnie czarnym szlakiem, wzdłuż „Czerwonej Doliny”, jesteśmy już w Sosnówce. Tutaj spotykamy zabudowę w nowoczesnej postaci (wg mnie podobnej do stodół). Dochodzimy do kolejnego Ośrodka z dawnych lat zwanego „Kukułką”. Obiekt przez wiele lat marniał, obecnie zauważyłam, że coś się dzieje wokół ośrodka. My skręcamy w lewo i ścieżką rowerową prowadzącą przez las dochodzimy do Podgórzyna. Spotkałam jedno zwierzątko – żabę trawną. Po prawej stronie mijamy zbiornik „Sosnówka”. W oddali widać Zameczek Henryka na Wzgórzu Grodna i niestety na zboczu kompleks wypoczynkowym (psich bud, tak mi się to kojarzy). A na pobliskiej łące pasły się sympatyczne byczki, szczególnie jeden miał ciekawe umaszczenie.
Stary drogowskaz szkoda, że przewrócony. |
Żaba trawna |
W Podgórzynie zakończyłyśmy naszą wędrówkę.