sobota, 30 czerwca 2018

37. Wrocław

Wprawdzie w tytule jest Wrocław. Sugerowałoby to, że byłam na wycieczce we Wrocławiu. Niestety nie do końca była to wycieczka. Pojechałam z kilkoma osobami pożegnać naszego szkolnego kolegę. Jak zwykle przykre to są chwile. Czas nie oszczędza nas. 







poniedziałek, 18 czerwca 2018

36. Przyroda w zbliżeniu

Dzisiaj nie będzie opisu wędrówki. Dzisiaj opisem będą zdjęcia przyrody w zbliżeniu. Roślinek, których nawet nie znam, ale które są piękne przynajmniej w moim odczuciu. Zobaczcie sami.






















sobota, 16 czerwca 2018

35. Bukowiec

Wybrałam się do Bukowca, posiedzieć nad wodą zobaczyć co zmieniło się w parku. Bukowiec - wieś ukryta w górskiej krainie, z pałacem i parkiemA twórcą tego "raju" był przed set laty pruski minister o romantycznej duszy hrabia Fryderyk von Reden wraz ze swoją żoną.  Obecnie mozolnie zostaje przywracany do dawnej świetności, chociaż wiele budowli przepadło bezpowrotnie. Zauważyłam powstający nowy obiekt - Domek Rybaka. Póki co stoi drewniany szkielet w ciekawym przysłupowym stylu. Ciekawe co będzie w tym budyneczku. W koło cisza po największym stawie pływały łabędzie. Jakaś młoda para miała sesję fotograficzną. W dalszym trwa odbudowa budynków folwarcznych i przystosowywanie na obiekty hotelowe. Chętnie posiedziałam, trochę czytałam zabraną książkę, wypiłam kawę serwowaną przez kawiarenkę. Szkoda, że w jednorazowych kubkach jak na otoczenie pałacowe trochę razi. Pospacerowałam alejkami parkowymi. Lubię to miejsce jest takie klimatyczne. 

























To był przyjemnie spędzony czas, miałam możliwość przemyślenia wielu spraw. Po kilku godzinach wróciłam spokojna do domu.  

poniedziałek, 11 czerwca 2018

34. Jagniątków.

Szykuje się piękna niedziela. Nie jest już tak upalnie jak w poprzednich dniach, dobra nasza - wybieram się w plener. Nie to, żebym była egoistką i sama powędrowała, było nas trzy wesołe turystki.  Co by nie przekroczyć "limitu kilometrów" - wiadomo starsze panie jesteśmy, Jedziemy do Jagniątkowa miejskim autobusem. A tu już wkraczamy na piękne leśne dróżki i maszerujemy raźnym krokiem, no może troszkę przesadziłam. Ja co chwilę zatrzymuję się bo trafiam na ciekawy obiekt godny obiektywu fotograficznego. Mimo, że w lasach sucho niemiłosiernie to i tak przyroda w całej krasie nam pokazuje się. Kwitną pięknie naparstnice, a nawet pokazały się grzyby - no jeden grzyb ale jadalny. I tak tym raźnym krokiem doszłyśmy do Przełęczy pod Kopistą. Zorganizowane jest tutaj świetne miejsce postojowe ze stołami, ławami ogrodzone - super. Akurat dla nas w sam raz na odpoczynek, bo mimo, że nie praży słońce to jest bardzo parno i ciepło. Rozsiadamy się każda wyciąga jakąś przegryzkę i kontynuujemy rozmowy na tematy niezbyt poważne, wszak relaks.







W oddali widać pasmo Karkonoszy z Przekaźnikiem i Śnieżnymi Kotłami wreszcie już bez śniegu.









A kiedy już miałyśmy dosyć tego biernego relaksu, omówiłyśmy wszystkie obejrzane filmy wysłuchane koncerty poszłyśmy dalej. Szłyśmy wzdłuż potoku Wrzosówka, zeszłyśmy niemal do Sobieszowa, skąd wróciłyśmy do domu.













Miłego oglądania, a jakikolwiek komentarz nie zaszkodzi.