Jedziemy
we dwie do Staniszowa. Wysiadamy u podnóża Witosza, nie tam
wchodzić nie będziemy, kiedy zobaczyłam ilość schodów do
pokonania, a wiem, że wyżej czekałoby mnie przeciskanie się
między skałami nie odważyłam się na taką przygodę. My
wybrałyśmy zielony szlak początkowo szosą idziemy mijając
poszczególne zabudowania, jeden z budynków szczególnie ciekawy ze
względu na przysłupową budowę ścian. Idziemy dalej już szutrową
drogą, zauważyłam w oddali kilka nowych budynków wśród pól i
lasków, oczywiście nowa droga poprowadzona nie bez szkody dla
przyrody. No i co, spotykam dalej wśrod pięknej zieleni
kilkadziesiąt opon wyrzuconych na polnej ścieżce. Istny horror.
Idziemy dalej, mijamy fajny stawek wśród zarośli, wreszcie
dochodzimy do szosy. Po przeciwnej stronie stoi ciekawa restauracja w
Domu Tyrolskim w Mysłakowicach. Skąd Dom Tyrolski, to chyba
większość z czytelników zna tą historię, a można przeczytać
więcej tutaj https://domtyrolski.pl/ Wnętrz nie
sfotografowałam, akurat szykowali się na przyjęcie jakiejś
większej grupy. A sama restauracja po dłuższym okresie przestoju
jeszcze oficjalnie nie jest otwarta. Szlak doprowadza nas do Parku
miejskiego z ciekawym stawem. Chwila odpoczynku i dojście do
przystanku skąd odjeżdżamy autobusem miejskim do domu.
|
Przyrosty mrozem potraktowane |
|
Nowa droga |
|
Restauracja "Dom Tyrolski" |
|
Pałac do wzięcia (kupienia) |