sobota, 30 marca 2019

21. Michałowice.

Sobota, za oknem prawdziwa wiosna, nikt nie powinien zostawać w domu w taki dzień. To też i ja nie miałam takiego zamiaru. Zaplanowałam z koleżankami wypad do Michałowic. Docieramy miejskim autobusem. W niedalekiej odległości spoglądamy na przepiękne zimowe widoki Karkonoszy, a konkretnie Śnieżne Kotły z przekaźnikiem na czele. Idziemy dalej,  to będzie wędrówka w kierunku "Złotego widoku". Zagłębiamy się w las, zostawiając za sobą zabudowania. Jest piękny słoneczny dzień.  Wśród drzew słychać postukiwanie dzięcioła. Nagle widzimy jak wśród gałęzi jakaś szamotanina, a to dwa dzięcioły chyba pokłóciły się o rewiry i dawaj prowadzić zbyt agresywne dysputy. Po chwili pojawił się trzeci i dopiero nastąpił porządek i spokój. Szkoda, że nie było szans sfotografowania tych scen. Dochodzimy do pierwszej atrakcji tego miejsca. Są to grupy skalne gdzie można dojrzeć liczne kociołki wietrzeniowe. Ta unikalna grupa skalna została odkryta i opisana ponad 100 lat temu przez wrocławskiego profesora Scholza i jest jedną z atrakcji turystycznych Michałowic. inf. z netu. Wędrując dalej leśną drogą dochodzimy do Złotego Widoku. To wyjątkowy punkt widokowy. Można stąd obserwować Wysoki Kamień ze schroniskiem i wieżą widokową, Szklarską Porębę, zachwycać się szerokim pasmem Karkonoszy ze Szrenicą, Łabskim Szczytem i Wielkim Szyszakiem. Tego nie można nie obejrzeć. Dzisiaj widoczność była nadzwyczajna to i widoki były wspaniałe. Siedziałyśmy i podziwiały, a w koło tylko śpiew ptaków. Wreszcie poszłyśmy dalej, po chwili szłyśmy brzegiem urwiska pozostałym po niegdysiejszym kamieniołomie, w którym jeszcze do lat 90 wydobywano granit. Zeszłyśmy wreszcie w dół i skręcając w prawo szeroką drogą doszłyśmy ponownie do miejsca z którego wyruszałyśmy. Teraz chwila czekania na autobus powrotny i można wracać do domu. Miałyśmy niezapomniane popisy dwóch spotkanych kociaków, wreszcie nadjechał autobus i skończyłyśmy sobotnią wędrówkę. 







































  

  

 

niedziela, 24 marca 2019

20. Łomnica - Jelenia G.

Dzisiaj już pogoda mniej sprzyjająca spacerom, chociaż nie można narzekać - nie pada. Wychodzę z domu dość późno, ale tak pasuje mi autobus. Podjeżdżamy do Łomnicy. Dalej idziemy tak jak zaplanowałam, póki co bocznymi uliczkami. Zaglądam do przydomowych ogródków wypatrując wiosennych oznak. Oglądam również jak zwykle wędrując przez miejscowości zabudowania i czasami nie mogę zrozumieć tej różnorodności. niejednokrotnie są to wielkie wille, ale też i zgrabne pasujące do otoczenia domki, nie inaczej było i teraz.







Opuszczamy asfaltowe drogi i ruszamy polnymi ścieżkami. Mijamy zieleniejące się łąki, liczne zagajniki. Dochodzimy do miejsca gdzie jest kilka odosobnionych gospodarstw, między innymi fermy koziej. Zauważyłam jednak, że trochę dalej przygotowane są miejsca pod nową zabudowę, czyli powstanie kolejne osiedle. Na razie stoi jeden drewniany domek. Jako domek jest ładny, ale czy ten styl akurat pasuje w tym miejscu, to już inna sprawa.














Chwilę popodziwiałyśmy urodę pasącego się licznego stada kóz. Było trochę śmiechu kiedy obserwowałyśmy jak kozy pastwiły się nad suchym konarem. Na fermie tej powstają znakomite sery znane w szerokich kręgach. My poszłyśmy dalej, maszerowałyśmy po terenach dawnego poligonu. Cały czas towarzyszył nam warkot silników. Myślałyśmy, że to rozjeżdżają jak zwykle leśne ścieżki kładowcy, ale nie. Okazało się, że na wydzielonym terenie odbywają się imprezy tzw. "wrakowców".










I tym mocnym i głośnym akcentem zakończyłyśmy dzisiejszą wędrówkę. Życzę miłego oglądania i pozdrawiam.