Kolejny
dzień zapowiadał się dobrze. Rano było jeszcze chłodno, ale z
upływem czasu robiło się przyjemniej. Spacer zaczęłam w
Cieplicach wysiadając na przystanku przy szkole, na granicy Cieplic
i Podgórzyna. Idę chwilę szosą co jest mniej przyjemne, dobrze że
to krótki odcinek. Po chwili znalazłam się u wylotu niegdyś
pięknej alei kasztanowej, która doprowadziła mnie na groble wzdłuż
kilku stawów. I tutaj dostałam się w objęcia ciszy i słonecznych
promieni, a także pięknych widoków. Za stawami widać było góry
– Żar, Chojnik z ruinami zamku o tej samej nazwie. Gdzieś dalej
na horyzoncie widać było schronisko i wieżę na Wysokim Kamieniu
już w górach Izerskich. Kiedy spojrzałam na spokojną taflę wody
(tym razem nie było ptactwa) byłam zachwycona pięknymi lustrzanymi
odbiciami licznych kolorowych drzew porastającymi zbocza gór. Nawet
obłoki chciały się przejrzeć. Szkoda, że nie było na czym
przycupnąć. Kiedy nacieszyłam oczy tymi widokami poszłam dalej.
Zeszłam z grobli kierując się na drewniany mostek na potoku
Podgórna. I tu miałam nie lada przeprawę. Odcinek jakieś 50m
okazał się nie do przejścia, jedno bagnisko, kiedy spojrzałam, przyszła myśl – wracam tą samą drogą, którą przyszłam.
Jednak nie lubiąc takich sytuacji wyzwoliłam w sobie tyle odwagi,
że nie zawróciłam, przecież do mostku nie jest daleko muszę
przejść. Znalazłam w zaroślach kawał drąga (z moją równowagą
bywa różnie) i ruszyłam wyszukując twardszych miejsc. Nie było
źle, aż dotarłam do większej przeszkody. W poprzek tej błotnej
drogi płyneła struga wartkim strumieniem. Trzeba było jakoś
przejść, przecież nie wrócę za mną błoto, przede mną też
jeszcze sporo. Trzeba było jakoś przeskoczyć i nie wpaść w
grzęską bryje błotną. Suma sumarum przeskoczyłam, pomocny okazał
się drąg. Wreszcie dotarłam do mostku, stwierdziłam - nie było
tak źle buty tylko w jednym miejscu liznęły błota wyżej jak
podeszwa. Z wrażenia zrobiłam tylko jedno zdjęcie. Dotarłam do
kolejnej alei dębowo lipowej i doszłam do znanego już Wam Parku
Norweskiego. Po krótkiej sesji fotograficznej sympatycznemu
rudzielcowi skończyłam swój spacer.