wtorek, 31 października 2023

Barwy jesieni

O jesieni
Już jesień. Liść na drzewie rzednie,
Jeszcze ostatnim złotem gore,
A z nim spokojnie gaśnie, blednie,
Co nie umiało umrzeć w porę.

Pogodny schyłek dnia łagodzi,
Co myśl mąciła bałamutna,
I w serce miłościwie schodzi
Radość tak cicha, że aż smutna. 

Leopold Staff



Pałac Wojanów












Park wokół Pałacu łomnica


























Zobacz, ile jesieni!

Pełno, jak w cebrze wina,

A to dopiero początek,

Dopiero się zaczyna. 

Nazłociło się liściami,

Że koszami wynosić,

A trawa jaka bujna,

Aż się prosi, żeby kosić. 

  Julian Tuwim
       

Znowu przepraszam Was za styl pisma, ja już nie mam siły na te zmiany.






czwartek, 26 października 2023

Sobieszowskie Stawy

 Kolejny dzień zapowiadał się dobrze. Rano było jeszcze chłodno, ale z upływem czasu robiło się przyjemniej. Spacer zaczęłam w Cieplicach wysiadając na przystanku przy szkole, na granicy Cieplic i Podgórzyna. Idę chwilę szosą co jest mniej przyjemne, dobrze że to krótki odcinek. Po chwili znalazłam się u wylotu niegdyś pięknej alei kasztanowej, która doprowadziła mnie na groble wzdłuż kilku stawów. I tutaj dostałam się w objęcia ciszy i słonecznych promieni, a także pięknych widoków. Za stawami widać było góry – Żar, Chojnik z ruinami zamku o tej samej nazwie. Gdzieś dalej na horyzoncie widać było schronisko i wieżę na Wysokim Kamieniu już w górach Izerskich. Kiedy spojrzałam na spokojną taflę wody (tym razem nie było ptactwa) byłam zachwycona pięknymi lustrzanymi odbiciami licznych kolorowych drzew porastającymi zbocza gór. Nawet obłoki chciały się przejrzeć. Szkoda, że nie było na czym przycupnąć. Kiedy nacieszyłam oczy tymi widokami poszłam dalej. Zeszłam z grobli kierując się na drewniany mostek na potoku Podgórna. I tu miałam nie lada przeprawę. Odcinek jakieś 50m okazał się nie do przejścia, jedno bagnisko, kiedy spojrzałam, przyszła myśl – wracam tą samą drogą, którą przyszłam. Jednak nie lubiąc takich sytuacji wyzwoliłam w sobie tyle odwagi, że nie zawróciłam, przecież do mostku nie jest daleko muszę przejść. Znalazłam w zaroślach kawał drąga (z moją równowagą bywa różnie) i ruszyłam wyszukując twardszych miejsc. Nie było źle, aż dotarłam do większej przeszkody. W poprzek tej błotnej drogi płyneła struga wartkim strumieniem. Trzeba było jakoś przejść, przecież nie wrócę za mną błoto, przede mną też jeszcze sporo. Trzeba było jakoś przeskoczyć i nie wpaść w grzęską bryje błotną. Suma sumarum przeskoczyłam, pomocny okazał się drąg. Wreszcie dotarłam do mostku, stwierdziłam - nie było tak źle buty tylko w jednym miejscu liznęły błota wyżej jak podeszwa. Z wrażenia zrobiłam tylko jedno zdjęcie. Dotarłam do kolejnej alei dębowo lipowej i doszłam do znanego już Wam Parku Norweskiego. Po krótkiej sesji fotograficznej sympatycznemu rudzielcowi skończyłam swój spacer.