niedziela, 26 stycznia 2020

10. Góra Gapy.

W okolicach Jeleniej Góry jest sobie góra co zwie się Gapy. Chyba więcej na nią nie pójdę, coś w tej nazwie jest, bo pomyliłam godziny odjazdu autobusu. Zapomniałam gdzie jest pewna ulica. No nie dobrze. No ale po kolei. Ze względu, że po mieście nie zawsze lubię chodzić podjeżdżamy autobusem na peryferie miasta. Teraz już opuszczamy ruchliwe ulice i spokojnie majestatycznym krokiem idziemy pod górkę w stronę podnóża góry Gapy. Pierwszy postój przed wejściem do lasu, na tzw. "Złotym Widoku" stąd rozpościera się fajny widok na miasto. Po prawej stronie zamglone centrum, a po lewej widać moje osiedle, a jeszcze bardziej w lewo miejscowość Jeżów. 








 

Kiedy nacieszyłyśmy oczy, zlokalizowałyśmy poszczególne obiekty idziemy dalej. Idziemy teraz lasem po kilkudziesięciu metrach widzimy po lewej stronie jaka pustka została po przejściu jakiś czas temu niszczącej wichury. Po prawej stronie mijamy grupy skałek "Progi", "Sośnik" a jeszcze dalej "Czyżynki". Wchodzimy na szczyt Gapy 472 m npm. Przerwa na odpoczynek a właściwie na pogaduszki, coś przegryzienie. Nie ma śniegu, jest słońce cisza i świeże powietrze. Skałki na których są punkty widokowe dzisiaj odpuszczamy kamienie ździebko śliskie.  a nasza gibkość już nie taka. Wyjątkowo spotykamy kilku turystów. Ja ścigam różne obrazki godne obiektywu.

Liść gigant dębu.





Moje ulubione brzozy








Las krasnali








Rogacz na straży

sobota, 25 stycznia 2020

9. Michałowice - Jagniątków

Sobota, czas na jakąś wędrówkę. Póki co zimy śnieżnej nie doczekałam się. Chociaż kiedy rano wstałam na termometrze minusowa temperatura i lekki szron na trawie. Słońce zaczyna operować nie ma co się ociągać tylko trzeba plecak zbierać i w drogę, zima czy jesień nie ważne. No i przeszłyśmy ok 10 km. to już taka nasza chyba norma. A gdzie? Nie daleko Podjeżdżamy autobusem do Michałowic. Dalej już na piechotkę do lasu i przed siebie. Pierwsze zdjęcie jak zwykle kiedy jestem w Michałowicach to widok na Śnieżne Kotły i przekaźnik. Jak widać śniegu jak na lekarstwo.


Idziemy dalej słońce świeci prosto w oczy, jest przyjemnie nawet ciepło. Koleżanki śmieją się ze mnie, że powinnam się cieszyć bo mam pod nogami śnieg. Jest trochę ślisko, musimy uważać. i tak wolnym krokiem paplając o wszystkim i niczym dochodzimy do rozstajnych dróg. Do miejsca zwanego "Trzy jawory". Chwilę zatrzymujemy się, mijają nas inni turyści. Wybieramy Drogę pod reglami i idziemy w kierunku Jagniątkowa.











dla potwierdzenia, że znalazłam śnieg

Dochodzimy do fajnej polany gdzie ponownie zatrzymujemy się, bo kto nam zabroni. Słońce świeci przytulam się do rosnących po środku polany brzóz. I znowu czas na snucie opowieści jak to dawniej wędrowałyśmy brodząc po kolana w śniegu. No i dobrze czas w drogę. Dochodzimy do szosy i na drugą stronę. Teraz idziemy wzdłuż niewielkiego potoku Brocz. Wyszukuję ile mogę zjawiska zimowe, czyli "lodowce" i tym podobne fantazje.









Dochodzimy do zabudowań Jagniątkowa i tutaj czekają na mnie czworonogi. Bardzo lubię je fotografować.






Jeszcze chwila marszu i kilka zdjęć lodowców, a właściwie fantazji lodowych.





zauważyłam łeb zwierzaka w tej fantazji 

I tak dochodzimy do przystanku, skąd autobusem wracamy do domu. Zadowolone, umówione na kolejną wędrówkę.