czwartek, 31 maja 2018

31. Blisko przyrody.

Choćbyśmy cały świat przemierzyli
  w poszukiwaniu piękna,
nie znajdziemy go nigdzie,
jeżeli nie nosimy go w sobie. (Ralph Waldo Emerson)

Dzień świąteczny, procesje - nie może być inaczej, jeżeli spacer - to wśród przyrody. A jak wśród przyrody to takiej pięknej pospolitej spotykanej mimochodem przy drodze. To nie będą widoki pięknych wypasionych ogrodów, czy też szlachetnych kwiatów. To będzie świat troszkę makro cieszący moje oko. 




















Te kolory mamią zachwycają. Tak właśnie kończy się maj. Miesiąc przepiękny nie tylko w tym roku. Tego roczny jest szalony. Takiego rozkwitu przyrody nie widziałam. Ta chęć przebywania wśród roślin przeważyła nad niedogodnościami jakie sprawia wysoka temperatura. To był minus tego majowego miesiąca. Nie zawsze tak było, mając lat dziesiąt mniej byłam zachwycona słońcem i gorącem - a dzisiaj - no cóż nie będę nad tym rozwodzić się.  Na szczęście do dzisiejszego spaceru wybrałam miejsce odpowiednie. Nagrodą był smakowity deser.



Do zobaczenia przy okazji następnej wędrówki.


sobota, 26 maja 2018

30. Jagniątków - Zachełmie - Podgórzyn

Dzień słoneczny,
Dzień pogodny.
Dzień wycieczki godny.

Wróbel mnie obudził skoro świt, nie zapominają o mnie, przylatują na balkon pośpiewać lub tylko opowiedzieć co się wydarzyło. Lubię te wizyty. Kiedy już wysłuchałam co mają mi do powiedzenia czas było wstawać i do wędrówki się szykować. Dzisiaj idę z koleżankami z KUTWy (Uniwersytet III wieku). Jedziemy autobusem do Jagniątkowa, koleżanki wsiadają na kilku przystankach na trasie. W autobusie robi się wesoło, przewodnikiem jest nasz kolega jako jedyny rodzynek wśród babińca. Wysiadamy obok hoteliku POD Dębami, obok którego przechodzi niebieski szlak. Dziewczyny wesołe rozgadane, nie przeszkadza im, że szlak prowadzi pod górkę. Nawet nie obejrzałyśmy się kiedy dotarłyśmy do "Przełęczy pod Kopistą" skąd taka nazwa nie wiem. Jest tutaj od niedawna fajnie przygotowane miejsce do odpoczynku. Stoły z ławami, kosze na śmieci, wszystko ogrodzone. Nie omieszkaliśmy się zatrzymać na małe co nie co.









Na dłuższe posiedzenie nie było potrzeby, wszak droga równie ciekawa przed nami. Idziemy dalej niebieskim szlakiem. Początek drogi nie zachęcający, głębokie koleiny i stojąca woda. Jesteśmy już przyzwyczajeni do podobnego widoku. Wszędzie pozyskiwanie drzew i wywożenie ciężkim sprzętem. Po chwili szlak już lepszy wchodzimy w opłotki Zachełmia. Mijamy soczyście zielone łąki, dochodzimy do "Przełęczy Ludomira Różyckiego" a po chwili przystajemy przy willi "Twardowskiego", gdzie przez kilka lat mieszkał kompozytor Ludomir Różycki. 



I tutaj moje drogi z grupą rozeszły się. Grupa poszła w kierunku Sobieszowa - a ja z koleżanką zostałyśmy jeszcze w Zachełmiu, a potem zeszłyśmy leśnymi drogami do Podgórzyna skąd odjechałyśmy do domu. Ja cały czas wyszukiwałam pięknie kwitnące okazy i uwieczniałam obiektywem. Kiedy znalazłyśmy się w lesie dorwał nas rzęsisty deszcz, na szczęście nie trwał długo, kiedy wyszłyśmy w Podgórzynie już nie padało. Słońce szybko wysuszyło nasze zmokłe głowy. Ciekawostka, że grupa, która skończyła wycieczkę w Sobieszowie nie miała przyjemności spotkania deszczu.




















A to już opłotki Podgórzyna lekko przymglone po chwilowych opadach.





I tą wycieczką zakończyliśmy tegoroczne wędrówki w ramach Uniwersytetu III wieku. 


niedziela, 20 maja 2018

29. Wśród zieleni

Dzisiaj Święto, więc wybrałam się jak zwykle z aparatem  w zielony plener. Nie była to daleka wędrówka, nie o to chodziło. Póki wszystko kwitnie i zieleni się wszędzie można znaleźć coś godnego aparatu fotograficznego. Jak zwykle były ze mną koleżanki, te co zawsze równie chętne do spacerów. Ktoś może powiedzieć - jak Tobie chce się łazić po tych samych ścieżkach tyle razy. A no chce, mnie to nie nudzi. Przyroda tak dynamicznie zmienia się, że dla mnie nie ma tych samych zjawisk. Dzisiaj była piękna pogoda, aż chciało się spacerować. Wysoko w górach widać było jeszcze nieliczne płaty śniegu. Po drodze mijamy liczne grupy rowerzystów. Nie spieszymy się, jest czas na luźne rozmowy. Koleżanka wykorzystuje czas na zebranie pokrzywy, będzie czynić tajemne mikstury. Zastanawiamy się dlaczego mijane łąki są takie ubogie w zioła, kwiaty, dlaczego w wśród zbóż brakuje maków, chabrów, wszystko takie czyściutkie. Wiadomo rolnikom "chwasty" przeszkadzają, ale ile uroku takie pola miały. No dobrze dość tych rozważań - dochodzimy do parku zdrojowego w Cieplicach, a dalej do kawiarenki na tradycyjną kawę, tym razem jak to przy święcie było jeszcze smakowity kawałek ciasta niemal  domowego. Natknęłyśmy się na pokazy tańców w wykonaniu młodych grup tanecznych, ale nie zatrzymywałyśmy się, dla nas był czas powrotu do domu. To był kolejny udany dzień.