30. Jagniątków - Zachełmie - Podgórzyn
Dzień słoneczny,
Dzień pogodny.
Dzień wycieczki godny.
Wróbel mnie obudził skoro świt, nie zapominają o mnie, przylatują na balkon pośpiewać lub tylko opowiedzieć co się wydarzyło. Lubię te wizyty. Kiedy już wysłuchałam co mają mi do powiedzenia czas było wstawać i do wędrówki się szykować. Dzisiaj idę z koleżankami z KUTWy (Uniwersytet III wieku). Jedziemy autobusem do Jagniątkowa, koleżanki wsiadają na kilku przystankach na trasie. W autobusie robi się wesoło, przewodnikiem jest nasz kolega jako jedyny rodzynek wśród babińca. Wysiadamy obok hoteliku POD Dębami, obok którego przechodzi niebieski szlak. Dziewczyny wesołe rozgadane, nie przeszkadza im, że szlak prowadzi pod górkę. Nawet nie obejrzałyśmy się kiedy dotarłyśmy do "Przełęczy pod Kopistą" skąd taka nazwa nie wiem. Jest tutaj od niedawna fajnie przygotowane miejsce do odpoczynku. Stoły z ławami, kosze na śmieci, wszystko ogrodzone. Nie omieszkaliśmy się zatrzymać na małe co nie co.
Na dłuższe posiedzenie nie było potrzeby, wszak droga równie ciekawa przed nami. Idziemy dalej niebieskim szlakiem. Początek drogi nie zachęcający, głębokie koleiny i stojąca woda. Jesteśmy już przyzwyczajeni do podobnego widoku. Wszędzie pozyskiwanie drzew i wywożenie ciężkim sprzętem. Po chwili szlak już lepszy wchodzimy w opłotki Zachełmia. Mijamy soczyście zielone łąki, dochodzimy do "Przełęczy Ludomira Różyckiego" a po chwili przystajemy przy willi "Twardowskiego", gdzie przez kilka lat mieszkał kompozytor Ludomir Różycki.
I tutaj moje drogi z grupą rozeszły się. Grupa poszła w kierunku Sobieszowa - a ja z koleżanką zostałyśmy jeszcze w Zachełmiu, a potem zeszłyśmy leśnymi drogami do Podgórzyna skąd odjechałyśmy do domu. Ja cały czas wyszukiwałam pięknie kwitnące okazy i uwieczniałam obiektywem. Kiedy znalazłyśmy się w lesie dorwał nas rzęsisty deszcz, na szczęście nie trwał długo, kiedy wyszłyśmy w Podgórzynie już nie padało. Słońce szybko wysuszyło nasze zmokłe głowy. Ciekawostka, że grupa, która skończyła wycieczkę w Sobieszowie nie miała przyjemności spotkania deszczu.
A to już opłotki Podgórzyna lekko przymglone po chwilowych opadach.
I tą wycieczką zakończyliśmy tegoroczne wędrówki w ramach Uniwersytetu III wieku.
Tyle piękna zdążyłyście zebrać...
OdpowiedzUsuńBo piękno jest wokół nas
UsuńUroczo. I te zdjęcia piękne
OdpowiedzUsuńDziękuje serdecznie
UsuńNo, no... owocna ta wędrówka. Serdeczności przesyłam.
OdpowiedzUsuńTak to była fajna wędrówka
UsuńGreat blog you have here.. It's hard to find high quality writing like
OdpowiedzUsuńyours nowadays. I truly appreciate people
like you! Take care!!
Witaj nadal majowo
OdpowiedzUsuńBo u mnie nadal maj
Jagniątkowo, Podgórzyn.... Wszystkie te ścieżki są mi dobrze znane. Może jednak zrobisz sobie małą przerwę Podróżniczko dasz się jutro zaprosić na moje imieniny?
Niestety tortu i herbaty nie będzie, ale jak zawsze (mam nadzieję) możesz liczyć na ciekawe słowo
Pozdrawiam pachnącą końcówką maja
Dziękuje za zaproszenie. Ciekawego słowa nigdy za wiele. Życzę Ci tą drogą samych wspaniałych chwil.
UsuńKolejna miła wyprawa i jakie piękne kwiaty "ustrzeliłaś " Olu :-)
OdpowiedzUsuńDziękuje Marzenko
Usuń