czwartek, 12 września 2024

Gryfów Śląski

 Kolejnym miastem dolnośląskim jakie odwiedziłyśmy (byłam z koleżanką),  był Gryfów Śląski.

Gryfów Śląski malowniczo położony na Pogórzu Izerskim. Przez miasto przepływa rzeka Kwisa. Znajdziemy tu liczne pagórki, które stanowią ciekawe punkty widokowe na Góry Izerskie i Karkonosze. Kto interesuje się architekturą i historią znajdzie tu uroczy rynek miasta z ratuszem, nad którym góruje wieża jedyna taka podobno na Dolnym Śląsku.


 Zaraz po wyjściu z dworca kolejowego natknęłyśmy się na bardzo łady pałacyk wybudowany w 1888 r. w stylu eklektyzmu i neomanieryzmu. Pierwszym właścicielem był fabrykant Emil Wunche. Po I wojnie światowej pałacyk i okoliczne zabudowania kupił Gustaw Winkler. Obecnie znajduje się tutaj przedszkole. 

Wracając równoległą ulicą na dworzec zauważyłam podobny architekturą budynek niestety nie znalazłam wiedzy na jego temat. 


Doszłyśmy do rynku gdzie stoi Ratusz, który był budowany od 1524 r. Kilka razy był spalony i odbudowywany. Ratusz otaczają ciekawe kamieniczki, które kiedy się na nie patrzy robią wrażenie oczekujących na odnowienie. Obok Ratusza stoi fontanna, która ma kształt kolumny, u podstawy której są trzy gryfy – symbole miasta. U szczytu kolumny są wykonane z brązu medaliony – na jednym jest neptun, na drugim herb miasta. Ktoś może zapytać się co robią wokół kolumny urwisy wykonane z brązu z porzuconymi tornistrami. Na tablicy można przeczytać legendę o chłopcach, którzy poszli na wagary, a bawiąc się przy fontannie zauważyli palącą się kamieniczkę, nie namyślając się długo wpadli do ratusza i na wieżę dzwoniąc na alarm żeby powiadomić starszych, którzy normalnie byli na swoich polach. Ludzie zbiegli się i oczywiście ugaszony został pożar. I tym samym chłopcy z wagarowiczów stali się bohaterami. I taka to była historia.





 W pobliżu rynku stoi późnogotycki kościół pw. św. Jadwigi z kaplicą, w której mieści się epitafium rodziny Schaffgotschów. Niestety zobaczyć nie mogłyśmy. Kościół był zamknięty tylko przez kratę można było obejrzeć ogólnie wnętrze. Ciekawie wyglądał ołtarz z 1606 r. gotycki w postaci szafiastej wykonany z drewna przedstawiający pasyjne sceny. Drugą ciekawostką, która przyciąga uwagę to sklepienie pokryte bogatą dekoracją sgraffitową. To tyle co mogłam zobaczyć. Przed jednym z wejść stoi figura św. Floriana. Wokół Ratusza jak już pisałam stoją ciekawe kamieniczki, niestety na jednym z boków wybudowano koszmarny blok jak to bywało w wielu miastach gdzie były oryginalne kamieniczki wyburzone z jakiś tam przyczyn. 







Wejście na pocztę








Kwisa


Zahaczyłyśmy jak zwykle o kawiarnię i po wypiciu nawet dobrej kawy wróciłyśmy na dworzec i do domu.

sobota, 31 sierpnia 2024

Borowice – Sosnówka – Podgórzyn

 Jest trochę chłodniej. Umówiłam się z koleżanką na wędrówkę. Jedziemy do Borowic jako punktu wyjściowego. Wchodzimy na drogę asfaltową, co mnie zdziwiło, kiedy ostatnio tędy szłam była jeszcze szutrowa. Nie dziwota bo jak widzę stoją nowe budynki. Dochodzimy do Ośrodka wczasowego „Łokietek”. I po minięciu ośrodka wreszcie jest las i leśna droga. Fajnie szło się bo cały czas w dół i to dość stromo. Mijają nas rowerzyści męcząc się podjeżdżając pod górę, momentami musieli prowadzić rower. Dochodzimy do krzyżówki dróg, gdzie zamiast „ronda” króluje „Jesion Idy”, ponad 100 letni, wysokości ok 20 m. A imię Ida na cześć żony ówczesnego leśniczego. Drogę, którą schodziliśmy przecina czarny szlak. I my idziemy teraz w prawo właśnie czarnym szlakiem, wzdłuż „Czerwonej Doliny”, jesteśmy już w Sosnówce. Tutaj spotykamy zabudowę w nowoczesnej postaci (wg mnie podobnej do stodół). Dochodzimy do kolejnego Ośrodka z dawnych lat zwanego „Kukułką”. Obiekt przez wiele lat marniał, obecnie zauważyłam, że coś się dzieje wokół ośrodka. My skręcamy w lewo i ścieżką rowerową prowadzącą przez las dochodzimy do Podgórzyna. Spotkałam jedno zwierzątko – żabę trawną. Po prawej stronie mijamy zbiornik „Sosnówka”. W oddali widać Zameczek Henryka na Wzgórzu Grodna i niestety na zboczu kompleks wypoczynkowym (psich bud, tak mi się to kojarzy). A na pobliskiej łące pasły się sympatyczne byczki, szczególnie jeden miał ciekawe umaszczenie.












Stary drogowskaz szkoda, że przewrócony.








Żaba trawna












W Podgórzynie zakończyłyśmy naszą wędrówkę.