W spiece i skwarze, pod ognistą chłostą
Nieba, co zmienia lipiec w piec płonący,
Ziemia, brzemienna ciążą bezlitosną,
Płodzi i tworzy w rozkoszy cierpiącej.
W złudzie błogości, bez trudu i ciszy,
Ostrymi męki przeszyta do rdzenia,
Jak pierś kobieca, nieprzytomnie dyszy,
Bezsilnie znosząc dziki gwałt rodzenia.
I gąsienica, co prażąc się w słońcu
Pełznie i zwolna przemierza liść gładki,
Kurczowym ruchem w południa gorącu
Wciela okrutny, nieludzki ból matki. (Leopold Staff)
Kolejny raz jestem na ścieżce spacerowej. Tym razem trochę między zabudowaniami. I tutaj szukałam pięknych kwiatów. I co spotkałam – jesienne już klimaty aż się nie chce wierzyć, że kwitną dalie, malwy.
Ostatnie maki z naszej osiedlowej łąki kwietnej |
Dzisiaj dobra widoczność |
Cieszy mnie, że wróciły jaskółki na osiedle |
Zmykam do domu, bo słońce już grzać zaczyna, dobrze że wiatr trochę powiewa. To był dobrze rozpoczęty dzień. 🌞 Teraz zasłużyłam na filiżankę kawy☕