Jest trochę chłodniej. Umówiłam się z koleżanką na wędrówkę. Jedziemy do Borowic jako punktu wyjściowego. Wchodzimy na drogę asfaltową, co mnie zdziwiło, kiedy ostatnio tędy szłam była jeszcze szutrowa. Nie dziwota bo jak widzę stoją nowe budynki. Dochodzimy do Ośrodka wczasowego „Łokietek”. I po minięciu ośrodka wreszcie jest las i leśna droga. Fajnie szło się bo cały czas w dół i to dość stromo. Mijają nas rowerzyści męcząc się podjeżdżając pod górę, momentami musieli prowadzić rower. Dochodzimy do krzyżówki dróg, gdzie zamiast „ronda” króluje „Jesion Idy”, ponad 100 letni, wysokości ok 20 m. A imię Ida na cześć żony ówczesnego leśniczego. Drogę, którą schodziliśmy przecina czarny szlak. I my idziemy teraz w prawo właśnie czarnym szlakiem, wzdłuż „Czerwonej Doliny”, jesteśmy już w Sosnówce. Tutaj spotykamy zabudowę w nowoczesnej postaci (wg mnie podobnej do stodół). Dochodzimy do kolejnego Ośrodka z dawnych lat zwanego „Kukułką”. Obiekt przez wiele lat marniał, obecnie zauważyłam, że coś się dzieje wokół ośrodka. My skręcamy w lewo i ścieżką rowerową prowadzącą przez las dochodzimy do Podgórzyna. Spotkałam jedno zwierzątko – żabę trawną. Po prawej stronie mijamy zbiornik „Sosnówka”. W oddali widać Zameczek Henryka na Wzgórzu Grodna i niestety na zboczu kompleks wypoczynkowym (psich bud, tak mi się to kojarzy). A na pobliskiej łące pasły się sympatyczne byczki, szczególnie jeden miał ciekawe umaszczenie.
Stary drogowskaz szkoda, że przewrócony. |
Żaba trawna |
W Podgórzynie zakończyłyśmy naszą wędrówkę.
Z przyjemnością pospacerowałam z Tobą Olu.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że podobała się trasa.
UsuńOlu, kolejny wspaniały spacer obfitujący w doskonale zdjęcia.
OdpowiedzUsuńNie bałaś się tych pasących byczków? chyba, ze były za ogrodzeniem?
Serdecznie pozdrawiam:)
Prawdopodobnie był pastuch elektryczny. Trafiła się okazja, że koleżanka też miała ochotę pójść to mogłyśmy trochę dalej wyskoczyć.
UsuńTemperatura spadła, to i od razu lepiej się spaceruje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO tak, w odróżnieniu do tego tygodnia, znowu przygrzewa.
UsuńPróbowałem prześledzić na mapie przebieg Waszej trasy. Masz w pobliżu swojego miasta mnóstwo ładnych miejsc, ale do większości trzeba dojechać a później wrócić. Podejrzewam, że bywa to kłopotliwe i ograniczające wędrówki.
OdpowiedzUsuńPsich bud (taka powinna być ich oficjalna nazwa) przybywa, mimo że ewidentnie szpecą krajobraz. Jakoś nikt się tym nie przejmuje…
Nie bałaś się podchodzić do byka? Ja się ich boję.
Tereny są piękne. Fakt komunikacja jest fatalna, niby są miejskie autobusy ale dwa no góra trzy w ciągu dnia, a w weekend potrafi żadnego nie być. Wtedy próbujemy korzystać z komunikacji powiatowej, co też nas ogranicza, trzeba właściwie zawsze śpieszyć się, żeby złapać powrót. Chcemy uchodzić za powiat turystyczny ale wiadomo rządzą pieniądze i nijak to nie działa. Jest błędne koło. ludzie przyjezdni wszędzie pchają się własnymi autami, ekolodzy grzmią, że spaliny. Tyle dobrego, że miejskie autobusy są w większości elektryki. A byczki były za elektrycznymi pastuchami. A po drugie przydaje się duży zoom.
UsuńO tym samym pomyślałam co pan Krzysztof, ale już odpowiedziałaś w kwestii komunikacji. Trochę to utrudnione, ale też trochę jest tak, że jak się chce to można. Można usiąść i narzekać, że brak możliwości, a można pojechać nawet jeśli będzie to nie do końca odpowiadało naszym oczekiwaniom. Tydzień temu wybrałam się z koleżanką do Rewy. Najpierw musiałam podjechać do Gdyni a stamtąd autobusem, w sumie podróż trwała ponad godzinę, ale co to znaczy, jak się ma miłe towarzystwo i ciekawe widoki. Też się boję byków, dzików itp. Nawet za ogrodzeniem. Ale przynajmniej jeśli chodzi o dziki musimy się z nimi jakoś nauczyć egzystować, bo coraz ich więcej w miastach i coraz są bardziej śmiałe (do czego sami doprowadzamy karmiąc je bądź zostawiając otwarte altanki śmietnikowe z odpadkami)
OdpowiedzUsuńZ dzikami miałam kiedyś przygodę w Mrzeżynie. Wracałyśmy leśną ścieżką do szosy, nie opacznie obejrzałam się do tyłu, a za nami rodzinka dzików, nie wiedziałyśmy uciekać czy stanąć. Dopiero przechodząca pani uspokoiła nas, mówiąc, że one idą do pobliskiego ośrodka na obiad przy śmietniku. Nie wiadomo było czy się śmiać, czy złorzeczyć tym co wyrzucają całymi workami żywność wszelaką i tak jak Piszesz nie zamykając kubłów.
UsuńŁadna wycieczka, natomiast te budki faktycznie są ohydne. Wstyd mi, bo produkuje je również firma z Ostródy, niestety. Kiepsko, że w rejonie turystycznym w weekendy nie ma autobusów, może przynajmniej część ludzi przesiadłaby się na komunikację publiczną...
OdpowiedzUsuńZ pewnością tak by było z turystami. Robi się błędne koło, nie ma komunikacji jest coraz więcej samochodów, media brzmią, że więcej spalin jest ciasnota na ulicach. wycina się drzewa, żeby budować obwodnice, parkingi.
UsuńWitaj już wrześniowo Olu
OdpowiedzUsuńKolejna, ciekawa dolnośląska wycieczka znajomymi ścieżkami. Zwłaszcza jej koniec przywiał wspomnienia.
Pozdrawiam orzeźwiającym deszczem
Dziękuję za odwiedziny, fajnie że możesz Ismeno powspominać.
UsuńPięknie tak spacerować... aż sam muszę dzisiaj gdzieś ruszyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Pogoda jest taka pogmatwana, że trzeba łapać każdy dzień pogodny i wędrować.
Usuń