Znowu krótki spacer, a dlaczego? Właściwie nie trudno
zgadnąć – pogoda. Od samego rana zapowiadają u nas
deszcz, a nawet burze. Zaryzykowałyśmy. Podjechałyśmy do
Maciejowej (tzn. niemal do początku granic Jeleniej Góry).
Spojrzałyśmy na piętrzące się chmurki ale spoko pogoda na razie nic złego nie zapowiada. Idziemy więc dalej, po minięciu zabudowania i już polną drogą idziemy przed siebie. Dawno tutaj nie zaglądałyśmy. Miałyśmy do wyboru dwie drogi. Jedną w kierunku lasu i dalej do wiaty dla myśliwych, druga droga prowadziła wzdłuż stawów hodowlanych. Wybrałyśmy drogę drugą, byłam ciekawa jakie uda nam się spotkać ptactwo wodne. Na pierwszym stawie pusto, nie ma żadnego. Idziemy dalej dochodzimy do miejsca gdzie kiedyś właściciele stawów planowali zrobić miejsce z wędzarnią ryb, stołami miejscem do odpoczynku, obserwacji okolic.
Teraz nie ma nic, zniszczone pomieszczenia znikły stoły. Po krótkiej przerwie i sesji fotograficznej i zakłóconej ciszy przez kładowców. Idziemy w kierunku Dziwiszowa, gdzie zahaczamy o smażalnię ryb z prawdziwego zdarzenia. Może to jest przyczyna, że poprzednia przy stawach nie wypaliła?
Zasiadłyśmy na tarasie, pogoda nie zmienia się, jest dobrze. Zamawiamy - ja kawę z ciastem dnia czyli szarlotką, a koleżanka dla równowagi i jak przystało na miejsce, zamawia karpia. Smażalnia zapełnia się gośćmi. No ale na nas czas trzeba wracać za pół godziny miałyśmy autobus powrotny. Na niebie zaczął się ruch obłoków, nie dobrze to wróży. Udało się doszłyśmy do przystanku i mamy autobus. Dojeżdżamy do osiedla. Koleżanka musi dostać się do Centrum, ja na kolejne osiedle. Jak okazało się mnie już w autobusie spotkał deszcz ale zdążyłam w zasadzie nie zmoknąć. Koleżanka miała małą przygodę z deszczem. No i cóż po godzinie po dwóch głośnych grzmotach skończyło się. Zaświeciło słońce jakby nigdy nic się nie działo.
Ciekawa wieża widokowa - niestety po rozpoczęciu przed laty remontu nie doczekaliśmy się skończenia. Remont został przerwany. |
Krótko ale przyjemnie było, było ptactwo - biała czapla, młode kaczki łyski, no i królestwo łabędzie. A także pięknie mi pozował motyl rusałka admirał.
Bardzo ładna okolica na spacer, szkoda tylko, że w takich miejscach nie ma spokoju. Kłady to dobry wynalazek dla ludzi, którzy z konieczności muszą sie poruszać po trudnym terenie, niestety stały się też rozrywką dla pustaków, którzy lubią sobie pohałasować.
OdpowiedzUsuńMasz racje, nie tylko, że hałasują ale niszczą leśne drogi. Tutaj też jeździli po groblach między stawami.
UsuńOglądając zdjęcia pomyślałem, że zapytam co to za ptak podobny do czapli i jak się zwie ten ładny motyl, ale na koniec tajemnice się wyjaśniły :-)
OdpowiedzUsuńPlanowałem jutro pojechać na Roztocze, ale przesunąłem wyjazd o dzień właśnie z powodu pogody. Trudno, w warunkach obecnych niedoborów wody, psioczyć na deszcz nie wypada.
Pozdrowienia, Aleksandro!
Tak to prawda. U nas bardzo mało tego deszczu i znowu zapowiadają upały. W niektórych miastach trzeba dowozić wodę.
UsuńOlu!
OdpowiedzUsuńTwój spacer jak zawsze obfituje w piękne zdjęcia. Kładowcy nie tylko niszczą drogi leśne ale także straszą zwierzęta bo jeżdżą jak szaleni.
Serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję. Nikt widać nie ma władzy nad nimi, wszystko im wolno.
UsuńAdmirał pięknie Ci pozował, czapla również była cierpliwa.
OdpowiedzUsuńA dwu i czterokołowi pseudo sportowcy dają do wiwatu. Ja, gdy mam okazję, mówię do nich żeby pokazali się na rajdach sportowych, ale tam na pierwszym zakręcie pos...markali by się na rzadko ze strachu.
Dziękuję. Żeby czaplę sfotografować korzystałam z zoomu, stała w dość sporej odległości i pewnie nawet nie wiedziała, że zainteresowanie było jej dostojnością, admirał wręcz odwrotnie pozwolił podejść bardzo blisko. Nawet nie boją się, że widać było rejestrację. Wiadomo na zdjęciach zamazałam.
UsuńKolejny fantastyczny spacer i w sumie udało się wam z pogodą nie najgorzej. Mnie zawsze przeszkadza jej kapryśność, niechby już się zdecydowało i albo słonecznie, albo deszczowo. A najgorzej jak pogoda tak przeplata. No cóż, ale to nie koncert życzeń i trzeba sobie z tym poradzić, a wam się udało.
OdpowiedzUsuńJa też mam tego dość. Jak jest gorąco siedzę w domu. A każdy taki dzień jest w zasadzie stracony. Podobnie dzisiaj musiałam skrócić wycieczkę. Bo kiedy spojrzałam na góry to wesoło nie wyglądało. Zawróciłam, tym razem obeszło się na strachu.
UsuńCzasem te krótsze spacery są nawet fajniejsze niż dalsza wyprawa. Najważniejsze, że udało Wam się skorzystać z tego trochę pochmurnego dnia i dotarłaś do domu przed deszczem. Piękne zdjęcia, najbardziej podobają mi się te z polami po żniwach. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Tak pola, cały czas ewoluują i obraz mamy inny.
Usuńzgadzam sie!
UsuńWspaniale, że udał Wam się spacer i deszcz nie za bardzo przeszkodził. Jak zawsze piękne zdjęcia - wiem że czapla biała bywa płochliwa. Bardzo mi się podobają wszystkie zdjęcia z nawłocią. Kładowcy wszędzie się czują bezkarni - u nas też jeżdżą po lesie, hałasują i płoszą zwierzęta :) Serdeczności dla Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńNawłoć roślina inwazyjna, ale fakt miejsca gdzie się pokazuje urokliwie wyglądają.
UsuńWspaniała relacja z wycieczki! Maciejowa i okoliczne tereny mają naprawdę niepowtarzalny klimat. Uwielbiam takie małe wędrówki, które łączą przyrodę i chwile spędzone w towarzystwie. Choć pogoda nie była idealna, udało się znaleźć czas na ciszę i odpoczynek przy smażalni ryb, a kawa z szarlotką to zdecydowanie doskonały wybór po takim spacerze. A sama historia z deszczem na końcu – typowo, natura potrafi zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie! Czekam na więcej takich postów, które przenoszą mnie na chwilę w to piękne miejsce.
OdpowiedzUsuń