sobota, 26 stycznia 2019

6. Zimowy spacer

Kolejna sobota, kolejny spacer. Mimo, że pogoda taka sobie - bardziej do pozostania w domu z ciepłą herbatą i dobrą lekturą, to ja wychodzę na krótki spacer. To jest już jak nałóg, na szczęście nie złośliwy. Tym razem wybrałam jako początek jedną z dzielnic Jeleniej Góry - Sobieszów. Mimo, że minęło już sporo lat od połączenia tych dwóch miast, ja ciągle używam starych określeń. Idziemy we trójkę, wybieram uliczkę równoległą do głównej ruchliwej ulicy. Oglądam mijane budyneczki i szukam ciekawostek. Pierwszy mijany budynek, który jest godny zauważenia to - poczta.



Idziemy dalej, mijamy jeszcze kilka ciekawych domów, jednak na tej uliczce większość budynków jest przeciętnych. Obok płynie rzeczka częściowo podmrożona. Po kilkunastu minutach opuszczamy zabudowania Sobieszowa i wchodzimy na polną ścieżkę. Jak widać śniegu raczej nie ma, a przecież to jest zima. Gdzieś w oddali widać wzniesienie z ruinami zamku Chojnik. Widoczność jest kiepska cały czas prószy coś na kształt śniegu, niebo zaciągnięte. Niebo zaciągnięte burymi chmurami.



W dalszej części drogi mijamy zamarznięty staw gdzie widzimy kilku zapaleńców uprawiających wędkarstwo lodowe. Ciekawe, że chce im się tak sterczeć na tym lodzie.




Idziemy dalej, spory dokuczliwy wiatr i zacinający śnieg nie pozwala na dłuższe obserwacje. I już po chwili jesteśmy w obrębie znanego od dawna parku Norweskiego. Obserwujemy teraz liczne stadko kaczek, które przesiaduje na potoku Wrzosówka. Wiedzą, że liczni kuracjusze spacerując przynoszą "smakołyki".






Przed nami ukazuje się w całej okazałości "Pawilon Norweski" aktualnie w remoncie. Po latach działalności w nim Muzeum Przyrodniczym, wraca do dawnego przeznaczenia - czyli restauracji. Dla przypomnienia jest to pawilon zbudowany w 1906 roku z fundacji fabrykanta E. Füllnera służył jako klubo-kawiarnia dla okolicznych mieszkańców i kuracjuszy przyjeżdżających do wód. A później jako muzeum. 












Kończymy nasz dzisiejszy spacer jak zwykle w kawiarence obok remontowanego pawilonu. Jeszcze odwiedzamy "Marysieńkę" i wracamy do domu. To był całkiem fajny spacer, szkoda tylko, że nie pokazało się słońce i prószący śnieg był taki mizerny. Do zobaczenia na następnym spacerze, pozdrawiam wszystkich zaglądających na mój blog.


11 komentarzy:

  1. Twoje spacery są ze wszech miar dobre i pożyteczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic nie szkodzi, że mało sniegu w Twoim mieście, Olu. I tak wyszły Ci ciekawe, nastrojowe,pełne melancholii i zamyslenia zdjęcia. Dobrze, że wychodzisz w każdą pogodę, zawsze cos ciekawego wypatrzysz, no i dotlenisz sie, spojrzysz na świat nowymi oczami.
    Pozdrawiam Cie ciepło!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi usiedzieć w domu, mimo złości na taką niezdecydowaną aurę. Fakt staram się coś utrwalić na zdjęciach.

      Usuń
  3. Cudowny zimowy spacer, którego gwiazdą była zdecydowanie ta super wiewióra ;) Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak nasze wiewióry są super, ciągle szukają zakopanych orzechów.

      Usuń
  4. Jaki piękny spacer, ja na razie jestem uziemiona bo mnie straszne katarzysko dopadło. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki długo spacer :) Wiewiórka cudna, piękne pozowała.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pawilon Norweski nabiera blasku,aż miło będzie tam zajrzeć po remoncie.
    Uwielbiam rude wiewiórki,sątakie piękne,a jak cudnie potrafią pozować do zdjęć :)
    Pozdrawiam cieplutko Olu :)

    OdpowiedzUsuń