7. Kolejny spacer zimowy
Dzisiaj mam zwariowany dzień, a właściwie dzień bez przespanej nocy. No cóż być kibicem to też jest wielkie poświęcenie. Całą zimę kibicuję skoczkom narciarskim. Nic na to nie poradzę, że musieli skakać o takich nieludzkich godzinach - 2 - 4 godz. w nocy lub nad ranem. Pojechali do Sapporo. Było trochę emocji, no tak to ma być. Wreszcie położyłam się spać, by o 6.30 jak zwykle powitać kolejny zimowy poranek. No nie powiem, żebym była na ten widok zbyt radosna. Za oknem odwilż i 5 stopni na plusie, niebo zaciągnięte chmurami, wyć się chce. Dobra nasza nie dam się złemu nastrojowi. jestem umówiona z koleżankami, tymi z którymi wczoraj spacerowałyśmy. Tym razem podjeżdżają na moje osiedle i stąd idziemy w pole. Tak się dobrze składa, że niezbyt daleko od domu mam fajne miejsca spacerowe. Idziemy nowo powstałą ulicą, gdzie pojawiają się nowe zabudowania. Kiedy ja wprowadzałam się na to osiedle w tych miejscach były pola uprawne i niewielkie fajne zagajniki, a teraz powstaje nowe osiedle domków. Idziemy u podnóża góry Szybowcowej. (516 m n.p.m), najwyższy szczyt Grzbietu Małego Gór Kaczawskich. " W 1924 roku wybudowano na górze szybowisko wykorzystujące znakomite warunki naturalne. Silne prądy wznoszące umożliwiają osiąganie pułapów do 10 000 m." Obecnie jest to popularne miejsce licznych wycieczek jeleniogórzan. Działa tutaj nie mniej sławny Aeroklub Jelenia Góra. My jednak nie będziemy wdrapywać się na nią. Idziemy dalej zagłębiając się w las. Jest fajnie na niebie przejaśnia się nieśmiało wygląda słońce. szkoda tylko, że tak mało śniegu i drzewa czarne.
Skręcamy z głównej ścieżki w bok i idziemy przed siebie kierując się pozostawionymi śladami butów jakiegoś wędrowca. Udało się przejść wśród zarośli i drzew i doszłyśmy ponownie do szerszej bardziej uczęszczanej drogi, która doprowadziła nas ponownie na osiedle. A jeszcze udało mi się spotkać takie piękności. Niestety sikorki są bardzo płochliwe, a ja miałam aparat bez większego zoomu i nie mogłam lepiej sfotografować je. Wiem, że wrócę jeszcze w to miejsce ze smakołykami i aparatem.
Teraz mijamy fajny zagajnik z moimi ulubionymi brzozami, nie szkodzi, że to są samosiejki. Ja je wprost uwielbiam. Zawsze marzyło mi się posiadać niewielki domek usytuowany wśród brzóz. No cóż musi mi wystarczyć ten zagajnik, póki co, a właściwie póki nie przyjdzie buldożer i nie wykopie tych brzóz.
I to jest już koniec dzisiejszej wycieczki. Kończymy jak zwykle w kawiarence na deserze. A czytelnikom życzę miłego wirtualnego spaceru. Pozdrawiam.
Nie ma to jak dobry deser po długim spacerze na zimnie.Taka zima z małą ilością śniegu wygląda na trochę zmęczoną, ale wystarczy odrobinę szronu czy białych pni brzóz i już znów jest piękna.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru :)
Właśnie brakuje mi oszronionych drzew, może jeszcze doczekam się.
UsuńBrzozy też uwielbiam.
OdpowiedzUsuńJa was dziewczyny podziwiam, za tą motywację do wyjścia z domu.
A Ciebie dodatkowo za to niespanie w nocy.
Grażynko to już nałóg, wędrujemy już kilkadziesiąt lat i nie wyobrażam sobie żeby nam tego zabrakło. Chociaż niestety z wiekiem trasy nam się kurczą. Do niespanych nocy już przyzwyczaiłam się.
Usuńteż bardzo kocham brzozy a ten zagajnik mam wielu uroku.
OdpowiedzUsuńJak zawsze wspaniałe zimowe kadry. Podziwiam Cię, że oglądasz tak późno transmisję z Sapporo.
Mój Eryk nagrywa a później odtwarza.
Pozdrawiam serdecznie:)
Łucjo, to nie to samo, też mogłabym obejrzeć retransmisję, ale na żywo to na żywo. Ja i tak często nie mogę spać wtedy czytam.
UsuńOlu jak widać na Twoich zdjęciach,koło domu też jest pięknie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Kiedy mogę spacerować i robić zdjęcia to jest dobrze, nawet gdy to tylko najbliższe tereny.
UsuńPodziwiam Twoją wierność zawodom narciarskim, chyba nie poświęciłabym się tak:-) noc nieprzespaną to potem odrabiam przez dwa dni; brzozowe zagajniki, jak w Rosji, przepiękne; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa bardzo często mam nieprzespane noce, tak to jest jak pesel już nie młody.
Usuń