wtorek, 6 lutego 2018

7. W poszukiwaniu śniegu - Karpacz

Straciłam już cierpliwość i nie wierzę, że w mojej Jelonce będzie śnieg. Zdecydowałam się poszukać go gdzie indziej. Wielu miejsc nie miałam wszak wiedziałam, że tylko w górach on jest. Miałam do wyboru Karpacz lub Szklarska Poręba, to jest najbliżej. Wybrałam Karpacz, no zobaczymy jak to będzie. Jadę sama lubię czasami takie samotne wypady, mogę skupić się na dwóch tematach fotografia oraz rożnego rodzaju osobiste przemyślenia. Wysiadam w pobliżu jednej z atrakcji Karpacza - Świątyni Wang. Niestety w samym mieście śniegu jak na lekarstwo jedynie fajnie bo słoneczny mroźny dzień. Wchodzę do lasu i tu już lepiej słyszę wreszcie piękne skrzypienie śniegu pod butami. Miedzy drzewami migają promienie słoneczne, jest przyjemnie. Przypomniałam sobie jak bodajże w zeszłym roku szłam tą samą drogą i śnieg był po kolana miejscami, dzisiaj ... No dobrze nie będę narzekała, cieszę się tym co mam. szlak prowadzi troszkę pod górkę przy okazji, jak to mówią kolarze "sprawdzam nogę" czyli po mojemu - kondycję. No zadowolona to nie jestem ze swoich możliwości. Po kilkunastu minutach wychodzę na główny szlak prowadzący na Polanę i dalej nie gdzie indziej jak do Samotni.  I tu moje myśli rozgoniły się, jestem na rozdrożu do Polany tylko 1/2h marszu, do Samotni 11/2h. Dzika chęć podpowiada idź dalej, rozsądek wróć, jeszcze nie dzisiaj. Fakt do tej pory szwendałam się po równinach, tak się składało i stąd kondycja byle jaka. No i zawróciłam. Doszłam do Świątyni Wang, gdzie jak zwykle mnóstwo turystów i właściwie tutaj skończyłam tą wędrówkę w poszukiwaniu śniegu. Póki co jestem zadowolona i tak ma być.             

O Świątyni Wang zapewne każdy słyszał. W skrócie - kościół przeniesiony w 1842 roku z miejscowości Vang, leżącej nad jeziorem Vangsmjosa w Norwegii, za namową hrabiny Fryderyki von Reden z Bukowca. 



















16 komentarzy:

  1. aleksandro!
    Zdjęcia cudowne, wprost bajkowe. Dziesiąte urzekło mnie, jest jak pocztówka świąteczna z dawnych lat. Nigdy nie widziałam zimową porą - Świątyni Wang. Cudo.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Zima ma swój urok, a i miejsce bajeczne.

      Usuń
  2. Obok świątyni Wang byłam wiele lat temu jesienią. Miałam wtedy pewnie z szesnaście lat i wędrowałam z wycieczką licealną w strone Samotni...Piekne, dawne czasy.Zimą nigdy nie widziałam tych stron a jest przepieknie! Znalazłaś cudną zime, Olu!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to całkiem niedawno byłaś!! Tak to było piękne przedpołudnie.

      Usuń
  3. Pieknie tam. Marzy się mi podróż do Karpacza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Ci Olu, bo wróciłam sercem do Karpacza. Co prawda byłam tam latem, ale dzięki Tobie rozradowałam serce zimą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniała wyprawa. Co za zdjęcia. Cudne. Kocham śnieg i bardzo mi go brakuje. Wspaniałe te wszystkie kolory, prześwity słońca czy pochmurne niebo. Wspólnie z tym białym puchem tworzą najprawdziwszą magię, którą czuję z Twoich zdjęć. Przepiękna, klimatyczna fotorelacja. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale pięknie! Wang w śniegu wygląda jak z bajki. Świetna wyprawa. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, to prawda taką zimę baśniową lubię.

      Usuń
  7. Wystarczy tej zimy, jaką pokazałaś, by zobaczyć świątynię Wang w zimowej scenerii, bo jest przeurocza, a zdjęcia wprost bajeczne; też badamy swoją kondycję, ostatnio nie było źle, ale to prawie po równinach, na Roztoczu, a zima dopisała; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachodnie strony kraju właściwie bez śniegowej zimy. Przyroda igra z nami.

      Usuń