Jadę do Kowar. Wycieczka szlakiem
kowarskiej przyrody z cyklu „Spacery
i wędrówki po Kowarach z przewodnikiem”.
Za nim zebrała się grupa i wybiła godzina
zbiórki, zrobiłam kilka zdjęć z centrum
miasta. Jak widać Centrum prezentuje się
całkiem sympatycznie. Kamieniczki są
odnawiane, przynajmniej fronty. Spotkałam
dwie ciekawe figurki – „piwosza” i
„Herszta zbójów”. Wreszcie wyruszamy by
poznać historię dotyczącą zieleni w
Kowarach na przestrzeni wieków.
Przyznam się Wam, że niezbyt dokładnie
słuchałam przewodnika, nie pisząc już o
zapamiętaniu tych dat i nazwisk oraz
gatunków drzew. Przepraszam za taką
ignorancję z mojej strony. Skupiałam się na
fotografii. Szliśmy ulicami jak i polnymi
drogami. Między innymi dość długą ulicą
wysadzaną kasztanowcami, które obecnie są
dość wiekowe i o dziwo nie wycinane.
Zatrzymujemy się przy głazie
upamiętniającym Henchricha Mende –
radnego Kowar i twórcy miejskich założeń
(1842-1919). Opuszczamy ulice i dalej
idziemy ścieżką dydaktyczną. Przekraczamy
tory, są jeszcze ślady po dawnej kolei
prowadzącej do Kowar i dalej. Ja wkrótce
opuściłam grupę i już sama wracając do
autobusu przyglądałam się mijającym
ulicom.
Przez miasto przepływa niewielka rzeczka
Jedlica, na której jest wiele mostków.
Tworzą bardzo miły akcent dla oka,
gdyby… No właśnie - gdyby nie była
zaśmiecana, i nie zarastała. O Kowarach
pewnie będę pisała jeszcze, planuję
przynajmniej z dwa razy pójść na takie
tematyczne spacery.
"herszt zbójników" |
Ratusz |
Aleja kasztanowa |
Ślady podkładów kolejowych |
Ależ z ciebie ranny ptaszek. Ja nie zdążyłam jeszcze szeroko otworzyć oczu, a ty zdążyłaś zrobić wpis na bloga, co jak wiem z doświadczenia zajmuje trochę czasu. Bardzo ciekawe miejsce i podoba mi się, że dużo tam zieleni, która wzbogaca każde otoczenie. Najpiękniejszy budynek lepiej się prezentuje przystrojony w otaczającą go zieleń. A dat i nazwisk ja też nie zapamiętuję, muszę o tym poczytać, a i wtedy nie zawsze coś zapamiętam. Miłego dnia
OdpowiedzUsuńJa już tak mam, że wstaję prawie zawsze o 5 z minutkami rano jest najfajniej czasami wychodzę o tym czasie na spacer.
UsuńCałkiem ładne są Kowary, dużo zieleni a koniki też mi się podobały. Figurki piwosz i herszta rozbójników bardzo sympatyczne a jeden z mostków jest uroczy. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPowoli nabierają blasku, chociaż jeszcze dużo pracy przed nimi.
UsuńŁadnie tam, byłam w tamtym roku przed wypadkiem pokazać mojemu Synowi, gdzie się urodził.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji pospacerowalismy uliczkami miasta.
Ciesze się, ze kasztanowa aleja przetrwała.
Pozdrawiam Oleńko
Orszulka
Centrum faktycznie ładnieje trochę jeszcze pracy na bocznych uliczkach.
UsuńJak zwykle Olu pokazałaś miasto z piękniejszej strony, brawa dla Ciebie :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie czas to i tą drugą stronę miasta pokażę. Póki co należy cieszyć oko tym co już nabrało blasku.
UsuńZainteresował mnie ten kamień 'ku czci' i doczytałam, że pan Heinrich Mende (1842-1919) był radnym Kowar i twórcą miejskich założeń i gestorem schronisk. I proszę, Kowary wciąż pięknie zielone 😊
OdpowiedzUsuńKowary to ciekawe miasteczko pod wieloma względami, między innymi zielone.
UsuńUrokliwe miejsce, te mostki na rzeczce na żywo muszą sprawiać cudne wrażenie! W Krynicy-Zdrój też jest trochę kładek nad wartkim potokiem i bardzo miło to wygląda... Takie tematyczne spacery to mogłoby być coś dla mnie, jak ja uwielbiam wycieczki z przewodnikiem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
W tym roku i Jelenia Góra i Cieplice śl. Zdrój i Kowary robią takie spacery. Rzeczywiście są ciekawe. Mimo, że mieszkam w tych stronach chętnie korzystam z tego pomysłu.
UsuńBardzo podobają mi się Kowary Twoim okiem:-) zresztą urok dolnośląskich miasteczek jest nie do podrobienia, specyficzny i trochę inny od naszych. Dobrze, że widać dbałość o wygląd, bo szkoda tych kamieniczek, ryneczków urokliwych i założeń zieleni, nie było "betonozy", bo chyba właściwi ludzie tym się zajmowali; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKowary przechodziły różne chwile. Był okres niechlubnej sławy. Na szczęście teraz odradza się i pięknieje. Wiadomo kobieta tutaj "rządzi".
UsuńRanne wycieczki mają swój urok i wdzięk. Nawet powiem Ci, że takie lubię najbardziej. Zwłaszcza kiedy jest tak rześko, że aż nogi same rwią się do spacerowania. A spacery z przewodnikiem też bywają ciekawe. Chociaż też nie zawsze słucham tego co mówi. W dzisiejszych czasach to jednak nie jest problem, bo wiele można wyczytać w Internecie, a podczas spacerów po prostu zachwycać się pięknem otaczającego nas świata. Wydaje mi się Olu, że Ty nie masz z tym problemu, bo w ciekawy i zachęcający sposób dzielisz się z nami pięknem otaczającego Cię świata. Kolejny już raz z prawdziwą przyjemnością pospacerowałam wraz z Tobą (chociaż wirtualnie) ciesząc wzrok pięknem wydobywającym się z Twoich fotografii. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZapomniałam napisać - herszt zbójników wygląda bardzo sympatycznie, mimo wszystko. Pozdrawiam
UsuńKarolino dziękuję serdecznie, jest to miłe, że komuś sprawiam przyjemność. Fotografia pozwala mi chociaż w minimalnym stopniu ująć piękno mojego malutkiego świata, jakim jest najbliższa okolica.
UsuńNigdy nie byłam w Kowarach ale to miasto może zachwycić. Olu, dziękuję za przepiękne zdjęcie stada pięknych koni w paddoku. Ten czarny skradł moje serce.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Tak to miasteczko odradza się jakby na nowo i przyciąga do odwiedzenia. Tak stadnina koni jest interesująca, szkoda, że nie mogłam dłużej poprzyglądać się im.
UsuńWitaj ponownie Olu
OdpowiedzUsuńDzisiaj zmobilizowałam się i znowu tu jestem, chociaż łatwo nie jest.
Dziękuję za tą kolejną wycieczkę w przeszłość. Piękne miejsce i okolice.
Mi kojarzy się jednak przede wszystkim z wełną. Ileż to swetrów i kamizelek zrobiłam z kolorowych skrawków.
Pozdrawiam zapachem ziemi po deszczu
Dziękuję, że zajrzałaś. sporo osób korzystało z tych kolorowych nitek. Ja sam robiła siostrzeńcom różne wdzianka. Teraz nie ma śladu, tzn budynki stoją ale o produkowanych dywanach dawno zapomniano.
UsuńŁadnie tam i przytulnie: zadbane kolorowe kamieniczki, mostki, zieleń, oryginalna ławka, rzeźba albo grubaśny buk. Tory kolejowe widziane gdzieś w zaroślach potrafią zaskoczyć, a w chwilę później zasmucić.
OdpowiedzUsuńKasztanowców jeszcze nie wycięto? Jest gorzka ironia w tych słowach, ale przecież ironia. A pływające w rzece śmieci wyglądają okropnie!
Aleksandro, musimy chodzić kiedy tylko możemy, żeby nasycić się latem i zielenią. Nigdy mi się nie udało takie nasycenie, ale trzeba próbować :-)
Krzysztof Gdula
Kolej ma się odrodzić. Trudne do pojęcia - jeździły pociągi sama jeszcze pamiętam bo jeździłam - nagle likwidujemy, by po latach świetlnych reaktywujemy i ogłaszamy wielki sukces. Z zielenią podobnie bywa.
Usuń