środa, 20 sierpnia 2025

Spacer sentymentalny

     Wspomnienia z Cieplic Śl. Zdrój. Zaczynam od szkoły podstawowej, w której zaczynałam moją naukę (obecnie są jakieś przybudówki i jest to  przedszkole).Chodziłam do niej od klasy 1 do kl.3 Na przeciwko po drugiej stronie ulicy stoi  budynek, w którym mieściła się biblioteka, często kiedy mama nie mogła się mną zająć, bo była nauczycielką w tej szkole jakiś krótki czas, zaprowadzała mnie do biblioteki i tam czekałam. Idziemy dalej wzdłuż rzeki „Kamiennej” aż do kamienicy, w której mieszkałam (ta część biała I piętro). Wspomnienia naszych zabaw są bogate, w drugiej części mieszkało kilku rówieśników Ewa, jej brat Adam, Krystyna z bratem Wojtkiem, Renata z bratem Rolandem więc było z kim bawić się. A pomysłów mieliśmy wiele. Na przeciwko mostek na rzece Kamiennej, która zimą zamarzała i mieliśmy gdzie jeździć na łyżwach. Po drugiej stronie na ulicy Dworcowej też mieszkało kilka dzieciaków skorych do zabawy, Basia, Wanda, Halina, Ala i tu był placyk z resztką postumentu po pomniku przedwojennym. Tu koledzy wymyślali zabawy, trochę niebezpieczne bo scyzoryk był potrzebny. Ulicą Cmentarną po lewej stronie mostku, drogą szłam aż do ul. Mieszka I (już biegałam do następnej szkoły). Byłam starsza mogłam sama chodzić do szkoły, czasami spóźniałam się, albo w ostatniej chwili wpadałam do klasy. Jesteśmy przy II Liceum Ogólnokształcącym im. C. K. Norwida.  Tutaj kończyłam podstawówkę 4 – 7 klasa, a potem 4 lata liceum. W tych latach był  to budynek przedwojenny, mieściła się w nim szkoła ewangelicka zbudowana w 1913 roku , z szarym  tynkiem barankowym, stały  jeszcze inne budynki na sąsiedniej ulicy.  Dopiero po kilku latach dobudowali część, taką nijaką. Obok stoi do dnia dzisiejszego kościół Ewangelicki , latem odbywają się ciekawe koncerty z muzyką organową W pobliżu na placu Piastowskim w  Pałacu Schaffgotschów zdobywałam jako harcerka stopnie - dotarłam do podharcmistrza. Prowadziłam drużyny zuchów, to był fajny okres, maluchy bardzo poważnie podchodziły do swoich ról. Zdobywali podczas zabaw różne sprawności. Jak jest teraz nie wiem.

    W 1966 zrobiłam maturę i na kilka lat opuściłam Cieplice. Zdobywać sprawności na Politechnice.

    I tym zakończymy mój sentymentalny spacer po Cieplicach Śl. Zdrój.


    Szkoła podstawowa (teraz przedszkole)

    Dawna biblioteka

    Na piętrze mieszkałam

    Rzeka Kamienna


    "Małpi gaj"

    ul. Dworcowa

    ul. Cmentarna


    ul. Mieszka I




    II liceum Ogólnokształcące im. C.K. Norwida - dziś

    Zdjęcie z Internetu fot. Marek Kuchciak

    Pałac Schaffgotschów


13 komentarzy:

  1. Taka podróż sentymentalna to fajna rzecz, zwłaszcza, jak odwiedzane miejsca nie zmieniły się zbytnio. Ładne to Twoje miasto :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat ta część Cieplic to już była na granicach Jeleniej Góry a w zasadzie to była właściwie nie wielka wieś Malinnik rozdzielający Cieplice od Jeleniej Góry. Z tym, że już nie używało się tej nazwy bo w urzędach już istniały Cieplice Śl. Zdrój i Jelenia Góra. Do momentu kiedy Jelenia Góra włączyła w swoje granice kilka miejscowości jak Jagniątków, Sobieszów, Maciejowa no Cieplice Śląskie Zdrój ze względu na Uzdrowisko taka nazwa była.

      Usuń
  2. W budynku dawnej biblioteki był kiedyś urząd gminy wsi Herischdorf, obecnie to dzielnica Malinnik. Do niedawna, do czasu remontu elewacji był jeszcze widoczny stosowny napis. Co można zobaczyć tu https://polska-org.pl/5473553,foto.html?idEntity=516141

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko możliwe, ale ja urodziłam się już po wojnie i we wszystkich budynkach były nasze urzędy szkoły biblioteki i nie dochodziłam co było wcześniej. Może prędzej teraz jak człowiek jest trochę starszy i interesuje go historia przedwojenna tych stron.

      Usuń
  3. Aleksandro, przeczytałem o licznych rówieśnikach do zabaw w mieście, i przypomniała mi się niedawna rozmowa z córką, matką mojego pięcioletniego wnuka. Otóż jednym z problemów rodziców jest teraz brak kolegów i koleżanek do zabaw na dworze. Sąsiedzi albo nie mają dzieci, albo izolują się od innych, a przecież dawniej dzieciaków było mnóstwo na ulicy w letni dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, teraz jest trochę bardzie niebezpiecznie dla dzieciaków małych a i większych też. A z drugiej strony rodzice "nie mają czasu" porozmawiać z dziećmi, od samego początku jak tylko dziecko coś mówi, a nawet żłobkowe, przedszkolne jest już na etapie smartfonów i rodzice oczywiście najbardziej wypasione kupują bo sąsiedzi muszą widzieć, ze dbasz o latorośl. Nie mają odwagi odmówić im starsze jest coraz gorzej. Moi rodzice często siadali z nami przy stole graliśmy w różne gry, które i dzisiaj są w sklepach. A na zewnątrz to już my dzieciaki wymyślaliśmy gry i inne zabawy. A jak już była w średniej szkole to byłam harcerką i prowadziłam grupy zuchów, z którymi zdobywaliśmy sprawności, biegając po lasach itd.

      Usuń
    2. Tak jak opisujesz, i jak sam pamiętam, było lepiej dla dzieci. Ilekroć wspomnę swoje dzieciństwo, przez porównanie do współczesności widzę biedę tamtych lat, ale to teraz, wtedy nie tylko nie widziałem, ale po prostu bieda czy zamożność rodziców nie była ważna.
      Więc Aleksandra była harcerką! :-)

      Usuń
  4. Przeczytałam z zainteresowaniem, to świetna rzecz taki sentymentalny spacer, można powspominać, jak to kiedyś było. Harcerska przeszłość chyba Ci procentuje, bo harcerzem z ducha chyba jest się na zawsze. Dobre to były czasy, człowiek wychowywał się wśród dzieci z podwórka i przy okazji uczył się życia, co mu procentowało w przyszłości. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tobą to były fajne czasy. Współczuję dzisiejszym dzieciom, przyklejonym do komórek. Tak po prawdzie to i rodzice to samo robią. Na placach zabaw młodsi są starsi jedynie i to dobrze szaleją na deskorolkach , hulajnogach bo takie miejsca do tego mają. Jednak nasze zabawy były ciekawsze bo często wspólnie coś wymyślaliśmy. A to teatr, skakanki, rysowane klasy i skakanie. A nawet łapałyśmy pijawki w rzece.

      Usuń
  5. Miło tak wspominać i spacerować jednocześnie... Życie rzuca nas w różne miejsca, więc tym bardziej warto pielęgnować myśli o przeszłości. Ja też często spaceruję po swojej wsi i zawsze kiedy przechodzę obok nieistniejącej już szkoły podstawowej z przedszkolem, to aż miło robi się na sercu.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maks miło to czytać, jesteś jeszcze młody z okresu już elektroniki. A jednak jest w Tobie nostalgia i miło wspominasz szkołę z przedszkolem. Śledząc Twoje życie na studiach i w szkole mieszkając w urokliwej wiosce, nie zagubiłeś się w dzisiejszych czasach. dobrze, że jest tyle nowoczesności chociażby w twojej dziedzinie czyli medycynie. Ciekawe co będą wspominać Młodzi 18 latki i niżej z okresu tylko komórek. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Coś dużo teraz tych wspomnień na różnych blogach. Także u mnie. Zresztą dobrze wiesz Olu, że czasem zagłębiam się w przeszłość.
    Cieplice, to dla mnie też mały kawałek wspomnień. Zawsze z przyjemnością wędruję z Tobą przez te dolnośląskie ścieżki.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie jak do Cieplic Śl. Zdrój teraz Jelenia Góra przyjechało się w 1953 r. ma się dużo wspomnień. Wprawdzie jakiś dwa lata po studiach przeniosłam się całkiem do Jeleniej Góry bo tu poszłam do pracy. Nie wiedząc jeszcze, że oba miasta zostały połączone.

      Usuń