Wspomnienia
z Cieplic Śl. Zdrój. Zaczynam od szkoły podstawowej, w której
zaczynałam moją naukę (obecnie są jakieś przybudówki i jest to przedszkole).Chodziłam do niej od klasy 1 do kl.3 Na przeciwko po
drugiej stronie ulicy stoi budynek, w którym mieściła się biblioteka,
często kiedy mama nie mogła się mną zająć, bo była
nauczycielką w tej szkole jakiś krótki czas, zaprowadzała mnie
do biblioteki i tam czekałam. Idziemy dalej wzdłuż rzeki
„Kamiennej” aż do kamienicy, w której mieszkałam (ta część
biała I piętro). Wspomnienia naszych zabaw są bogate, w drugiej części
mieszkało kilku rówieśników Ewa, jej brat Adam, Krystyna z
bratem Wojtkiem, Renata z bratem Rolandem więc było z kim bawić
się. A pomysłów mieliśmy wiele. Na przeciwko mostek na rzece Kamiennej,
która zimą zamarzała i mieliśmy gdzie jeździć na łyżwach. Po
drugiej stronie na ulicy Dworcowej też mieszkało kilka dzieciaków
skorych do zabawy, Basia, Wanda, Halina, Ala i tu był placyk z
resztką postumentu po pomniku przedwojennym. Tu koledzy wymyślali
zabawy, trochę
niebezpieczne bo scyzoryk był potrzebny.
Ulicą
Cmentarną
po lewej stronie mostku,
drogą
szłam aż
do
ul.
Mieszka I (już
biegałam do następnej szkoły).
Byłam starsza mogłam sama chodzić do szkoły, czasami spóźniałam
się, albo w ostatniej chwili wpadałam do klasy. Jesteśmy przy II
Liceum Ogólnokształcącym
im. C. K. Norwida. Tutaj kończyłam podstawówkę 4 – 7 klasa,
a potem 4 lata liceum. W tych latach był to budynek
przedwojenny, mieściła się w nim szkoła ewangelicka zbudowana w 1913 roku , z szarym tynkiem barankowym, stały jeszcze inne budynki na sąsiedniej ulicy. Dopiero po kilku latach dobudowali część, taką nijaką. Obok stoi do dnia dzisiejszego kościół Ewangelicki , latem odbywają się ciekawe koncerty z muzyką organową. W
pobliżu na placu Piastowskim w Pałacu Schaffgotschów zdobywałam
jako harcerka stopnie - dotarłam do podharcmistrza. Prowadziłam drużyny
zuchów, to był fajny okres, maluchy bardzo poważnie podchodziły do
swoich ról. Zdobywali podczas zabaw różne sprawności. Jak jest
teraz nie wiem.
W
1966 zrobiłam maturę i na kilka lat opuściłam Cieplice. Zdobywać
sprawności na Politechnice.
I
tym zakończymy mój sentymentalny spacer po Cieplicach Śl. Zdrój.
 |
Szkoła podstawowa (teraz przedszkole) |
 |
Dawna biblioteka |
 |
Na piętrze mieszkałam |
 |
Rzeka Kamienna |
.JPG) |
"Małpi gaj" |
 |
ul. Dworcowa |
 |
ul. Cmentarna |
 |
ul. Mieszka I |
 |
II liceum Ogólnokształcące im. C.K. Norwida - dziś |
 |
Zdjęcie z Internetu fot. Marek Kuchciak |
 |
Pałac Schaffgotschów |
Taka podróż sentymentalna to fajna rzecz, zwłaszcza, jak odwiedzane miejsca nie zmieniły się zbytnio. Ładne to Twoje miasto :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Akurat ta część Cieplic to już była na granicach Jeleniej Góry a w zasadzie to była właściwie nie wielka wieś Malinnik rozdzielający Cieplice od Jeleniej Góry. Z tym, że już nie używało się tej nazwy bo w urzędach już istniały Cieplice Śl. Zdrój i Jelenia Góra. Do momentu kiedy Jelenia Góra włączyła w swoje granice kilka miejscowości jak Jagniątków, Sobieszów, Maciejowa no Cieplice Śląskie Zdrój ze względu na Uzdrowisko taka nazwa była.
UsuńW budynku dawnej biblioteki był kiedyś urząd gminy wsi Herischdorf, obecnie to dzielnica Malinnik. Do niedawna, do czasu remontu elewacji był jeszcze widoczny stosowny napis. Co można zobaczyć tu https://polska-org.pl/5473553,foto.html?idEntity=516141
OdpowiedzUsuńWszystko możliwe, ale ja urodziłam się już po wojnie i we wszystkich budynkach były nasze urzędy szkoły biblioteki i nie dochodziłam co było wcześniej. Może prędzej teraz jak człowiek jest trochę starszy i interesuje go historia przedwojenna tych stron.
UsuńAleksandro, przeczytałem o licznych rówieśnikach do zabaw w mieście, i przypomniała mi się niedawna rozmowa z córką, matką mojego pięcioletniego wnuka. Otóż jednym z problemów rodziców jest teraz brak kolegów i koleżanek do zabaw na dworze. Sąsiedzi albo nie mają dzieci, albo izolują się od innych, a przecież dawniej dzieciaków było mnóstwo na ulicy w letni dzień.
OdpowiedzUsuńWidzisz, teraz jest trochę bardzie niebezpiecznie dla dzieciaków małych a i większych też. A z drugiej strony rodzice "nie mają czasu" porozmawiać z dziećmi, od samego początku jak tylko dziecko coś mówi, a nawet żłobkowe, przedszkolne jest już na etapie smartfonów i rodzice oczywiście najbardziej wypasione kupują bo sąsiedzi muszą widzieć, ze dbasz o latorośl. Nie mają odwagi odmówić im starsze jest coraz gorzej. Moi rodzice często siadali z nami przy stole graliśmy w różne gry, które i dzisiaj są w sklepach. A na zewnątrz to już my dzieciaki wymyślaliśmy gry i inne zabawy. A jak już była w średniej szkole to byłam harcerką i prowadziłam grupy zuchów, z którymi zdobywaliśmy sprawności, biegając po lasach itd.
UsuńTak jak opisujesz, i jak sam pamiętam, było lepiej dla dzieci. Ilekroć wspomnę swoje dzieciństwo, przez porównanie do współczesności widzę biedę tamtych lat, ale to teraz, wtedy nie tylko nie widziałem, ale po prostu bieda czy zamożność rodziców nie była ważna.
UsuńWięc Aleksandra była harcerką! :-)
Przeczytałam z zainteresowaniem, to świetna rzecz taki sentymentalny spacer, można powspominać, jak to kiedyś było. Harcerska przeszłość chyba Ci procentuje, bo harcerzem z ducha chyba jest się na zawsze. Dobre to były czasy, człowiek wychowywał się wśród dzieci z podwórka i przy okazji uczył się życia, co mu procentowało w przyszłości. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą to były fajne czasy. Współczuję dzisiejszym dzieciom, przyklejonym do komórek. Tak po prawdzie to i rodzice to samo robią. Na placach zabaw młodsi są starsi jedynie i to dobrze szaleją na deskorolkach , hulajnogach bo takie miejsca do tego mają. Jednak nasze zabawy były ciekawsze bo często wspólnie coś wymyślaliśmy. A to teatr, skakanki, rysowane klasy i skakanie. A nawet łapałyśmy pijawki w rzece.
UsuńMiło tak wspominać i spacerować jednocześnie... Życie rzuca nas w różne miejsca, więc tym bardziej warto pielęgnować myśli o przeszłości. Ja też często spaceruję po swojej wsi i zawsze kiedy przechodzę obok nieistniejącej już szkoły podstawowej z przedszkolem, to aż miło robi się na sercu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Maks miło to czytać, jesteś jeszcze młody z okresu już elektroniki. A jednak jest w Tobie nostalgia i miło wspominasz szkołę z przedszkolem. Śledząc Twoje życie na studiach i w szkole mieszkając w urokliwej wiosce, nie zagubiłeś się w dzisiejszych czasach. dobrze, że jest tyle nowoczesności chociażby w twojej dziedzinie czyli medycynie. Ciekawe co będą wspominać Młodzi 18 latki i niżej z okresu tylko komórek. Pozdrawiam
UsuńCoś dużo teraz tych wspomnień na różnych blogach. Także u mnie. Zresztą dobrze wiesz Olu, że czasem zagłębiam się w przeszłość.
OdpowiedzUsuńCieplice, to dla mnie też mały kawałek wspomnień. Zawsze z przyjemnością wędruję z Tobą przez te dolnośląskie ścieżki.
Pozdrawiam serdecznie
Szczególnie jak do Cieplic Śl. Zdrój teraz Jelenia Góra przyjechało się w 1953 r. ma się dużo wspomnień. Wprawdzie jakiś dwa lata po studiach przeniosłam się całkiem do Jeleniej Góry bo tu poszłam do pracy. Nie wiedząc jeszcze, że oba miasta zostały połączone.
Usuń