W kierunku Staniszowa
Miałam już dosyć krążenia wokół własnego bloku. Chciałam wyjść już w innym kierunku. Wiązało się to z korzystania z komunikacji miejskiej. Nic to maseczka na twarzy i pojechałam kilka przystanków. Dalej już z przyjemnością pieszo. Trochę postraszył mnie lekki deszcz ale na szczęście nie przegonił. Jestem w Cieplicach, skręcam w polną drogę - ciekawostka droga polna ale wyłożona płytami betonowymi - dlaczego, nie wiem. Obserwuję jaką moc ma przyroda. Kiedy szłam tędy przed paru miesiącami była to otwarta przestrzeń. Teraz jest dość mocno zarośnięta. Gdzie nie gdzie widać pola z gryką. Zrobiło się bardzo przyjemnie, można oddychać pełną piersią. Przede wszystkim można chociaż na moment zapomnieć o problemach dnia codziennego. Nie martwić się informacjami jakimi jesteśmy bombardowani każdego dnia, a nie są to fajne informacje. Droga zaprowadza mnie do zabudowań Staniszowa, a konkretnie do pałacu na wodzie. Tak tak my też mamy pałac na wodzie. Wzniesiony w 1786 roku. Obecnie rozbudowany, mieści się w nim Hotel z wieloma atrakcjami. Jakimi nie wiem, wszak stypendium państwowe jakim jest moja emerytura nie pozwala na sprawdzenie tych atrakcji. Chwila przerwy, jestem dzisiaj z dwoma koleżankami. Wreszcie idziemy dalej już w stronę Jeleniej Góry, a konkretnie osiedla Czarne.
Jeszcze przed wejściem na kolejne ścieżki polne zatrzymujemy się w karczmie "Staniszówka" na kawie. Raczej często nie będziemy tutaj zachodzić, naparstek kawy kosztuje - no nie ważne.... Przechodzę przez szosę i znowu wokół leśne zakątki staw zwany "Balatonem" widać chętnych moczenia kija czyli wędkarzy.
Minęło trochę czasu i jestem na rogatkach osiedla Czarne. Zaglądam do okolicznych ogródków, wita mnie czworonożny "koleżka". Miałam dojść do centrum miasta, ale kiedy znalazłam się w okolicy przystanku nie omieszkałam sprawdzić jak tam autobus kursuje - no i niespodzianka zaraz podjedzie. To też zmieniłam plan i tutaj zakończyłam wędrowanie. Ponad 10 km przeszłam, no i fajnie.
Pięknie uchwycona końcówka lata... Uwielbiam kwitnące kępy nawłoci, mimo że zwiastują rychłe nadejście jesieni. Pozdrawiam i życzę miłej nocy! ;)
OdpowiedzUsuńDZiękuję. Tak nawłocie, astry mnie zawsze kojarzą się z nadchodzącą jesienią.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękne 🙂 aby do wiosny 🙂🙂
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie jeszcze przed nami kolorowa jesień.
UsuńPiękne zdjęcia i piękna okolica - pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam
UsuńTo plusy Twojego miasta. Wsiadasz do autobusu, kilka przystanków i już inny świat. Pozwala bez wielkiego planowania pobyć na górskich ścieżkach i pooddychać świeżym powietrzem. Widoki też zacne.
OdpowiedzUsuńMiło pozdrawiam :)
To prawda okolice mamy piękne. Chociaż w dzisiejszych czasach mam obawy jeździć autobusami. Stąd tak mało obecnie wędruję.
UsuńMieszkasz bardzo atrakcyjnym regionie i Twoje spacery zawsze obfitują w ciekawe i piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńZdrowego, słonecznego tygodnia:)
Dziękuję. Mam coraz bardziej ograniczone dalsze wypady, to też cieszę się, że mam w pobliżu tyle fajnych miejsc i nie nudzą mnie jeszcze.
UsuńJak zwykle interesująca opowieść ilustrowana
OdpowiedzUsuńZdjęciami z zapowiedzią jesieni. Dzięki.
Dziękuję. No tak jesień za progiem.
UsuńTyle ciekawych miejsc jest w Polsce, nie sposób wszystkiego zobaczyć, a tak by się chciało... Przede mną kilka wolnych wrześniowych dni w środku miesiąca, rozglądam się za miejscem dobrym do włóczęgi, jest ich tak wiele, że nie wiem na co się zdecydować:)
OdpowiedzUsuńW okolicy zamieszkania także chętnie odkrywam nowe miejsca.
Pokazana przez Ciebie okolica wydaje mi się idealna na jesienne spacery.
O tak okolice Karkonoszy, gór Izerskich, Doliny pałaców i ogrodów - jest gdzie wędrować.
UsuńPrawdziwa kronika fotograficzna ;) Super! Zawsze jest co odkrywać.
OdpowiedzUsuńDziękuję Olgo.
Usuń