Świątynia Wang
Obudziła mnie niesamowita zima. A już pogodziłam się z myślą, że śnieżnej zimy już nie będzie.
A tutaj taka niespodzianka. Nie mogłam usiedzieć w domu. Zabrałam aparat i w drogę.
Koleżanka zaproponowała wypad do Karpacza, to pojechałyśmy.
Wkoło pięknie ośnieżone drzewa, tego mi cały czas brakowało. Nie narzekałam już, że brakuje słońca, mrozu. Cieszyłam się tym co mnie otaczało.
Zatrzymałyśmy się obok pięknej niewielkiej świątyni Wang. Zapewne większości turystów dobrze znaną. Nie będę zamieszczać tutaj jej historii. Kto będzie zainteresowany ten znajdzie potrzebne wiadomości w internecie. Ja tylko pokażę to co mnie zainteresowało, a właściwie co zapisał mój obiektyw aparatu.
Miałam wracać, ale kiedy zobaczyłyśmy jak jest bajecznie poszłyśmy jeszcze wyżej w kierunku Polany. W lesie cisza wszystkie drzewa pięknie ozdobione czapami śnieżnymi. To, że nie było słońca a niebo było zachmurzone i mgła schodziła coraz niżej wcale nie przeszkadzało. A wręcz przeciwnie stwarzało ciekawy nastrój.
I tak nie spostrzegłyśmy się kiedy dotarłyśmy do polany. Dużo nie brakowało a poniosłoby nas do "Samotni". Jednak zdrowy rozsądek nas powstrzymał. Nie byłam przygotowana na dalszą wędrówkę, a i godzina robiła się już późnawa. Nie szkodzi widoki jakie miałyśmy przed oczyma były bajeczne. Trzeba było wracać. Dobrze, że mogłam znaleźć się w takiej scenerii.
Zadowolona wróciłam do domu.
bajkowo dzis było, ja też jadąc do Lubomierza podziwiałam te obrazy....
OdpowiedzUsuńno a Wang w śniegu - cudo
pozdrawiam Oleńko :)
Dziękuje Wandziu.
UsuńPiękna sceneria! U nas niestety depresyjna aura - deszcz, wiatr i ołowiane chmury.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Przyroda nie obdarza nas po równo, szkoda, może tak dla równowagi.
OdpowiedzUsuńAle pięknie! Takiej zimy dawno już nie widziałam.
OdpowiedzUsuńI ja się cieszę, że udało mi się, w mieście już tak pięknie nie jest.
UsuńTa świątynia jest nadzwyczajna, bardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuń