wtorek, 30 lipca 2024

Jagniątków

 

Trochę chłodniej, jeżeli tak można powiedzieć. Słońce już przyświeca, jedynie wiatr łagodzi odczucia pogodowe. Wybrałam się do Jagniątkowa, trudno przyzwyczaić się, że to jest w dalszym ciągu Jelenia Góra. Przez wiele lat były to oddzielne miejscowości. Tym razem Nie było to miejsce skąd wchodziło się do Parku Karkonoskiego na szlaki. Zostałam, wybrałam krótki spacer fajną promenadę spacerową omijającą główną szosę. Nie byłam tutaj jak dla mnie dość dawno chyba z dwa miesiące temu. Chciałam więc co się zmieniło. No i jak przypuszczałam i tutaj wkracza „murarz z kielnią”. Na szczęście budynki są niskie i po prostu ceglane, tym nie mniej zacieśniają powierzchnię. A to jest już niepokojące. Rozpoczynam spacer z końcowego przystanku MZK, przy Domu Hauptmanna. Obeszłam wkoło, nic na zewnątrz nie zmieniło się. Będę schodziła w dół i to dość stromą drogą, dobrze, że jest sucho to schodzi się spoko, szkoda, że na zdjęciu tego nie widać. Susza daje się we znaki nawet rzeka niemal wyschła, przyroda wzięła ją w swe władanie i miejscami zarosło niemal do cna. Pozaglądałam do ogródków. Jedno co mi się pododoba, że część starych pensjonatów odremontowano i dalej służą turystom. Niestety część drogi musiałam odbyć skrajem szosy bez chodników. Na szczęście kierowców nie było zbyt dużo i nie szaleli. Wreszcie doszłam do przystanku już prawie na granicy z Sobieszowem (dzielnicą J.G.)Tutaj już poczekałam na autobus i wróciłam na moje osiedle.😀


















Nie był to ekscytujący spacer w porównaniu z wielu innymi jakie zamieszczacie na swoich blogach. Jest takie powiedzenie - jak nie masz tego co chciałabyś mieć, ciesz się tym co możesz mieć. I ja tego trzymam się. 🌞


środa, 17 lipca 2024

Słoneczny poranek z jesiennymi oznakami.

 

W spiece i skwarze, pod ognistą chłostą

Nieba, co zmienia lipiec w piec płonący,

Ziemia, brzemienna ciążą bezlitosną,

Płodzi i tworzy w rozkoszy cierpiącej.

W złudzie błogości, bez trudu i ciszy,

Ostrymi męki przeszyta do rdzenia,

Jak pierś kobieca, nieprzytomnie dyszy,

Bezsilnie znosząc dziki gwałt rodzenia.

I gąsienica, co prażąc się w słońcu

Pełznie i zwolna przemierza liść gładki,

Kurczowym ruchem w południa gorącu

Wciela okrutny, nieludzki ból matki. (Leopold Staff)



Kolejny raz jestem na ścieżce spacerowej. Tym razem trochę między zabudowaniami. I tutaj szukałam pięknych kwiatów. I co spotkałam – jesienne już klimaty aż się nie chce wierzyć, że kwitną dalie, malwy.


Ostatnie maki z naszej osiedlowej łąki kwietnej






Dzisiaj dobra widoczność 




Cieszy mnie, że wróciły jaskółki na osiedle














Zmykam do domu, bo słońce już grzać zaczyna, dobrze że wiatr trochę powiewa. To był dobrze rozpoczęty dzień. 🌞 Teraz zasłużyłam na filiżankę kawy☕

niedziela, 14 lipca 2024

Spacer z mgłą w tle

 

Kolejny dzień kiedy wybrałam się na poranny spacer, tym razem godzinę wcześniej. Zmieniłam ścieżki rowerowe, równie w pobliżu mojego osiedla. Początkowo nikogo nie spotkałam na drodze tylko samochody pędziły to w jedną, to w drugą stronę. W jakim celu, czy na upragniony urlop, czy przywożąc nowy towar by każdy z nas miał radochę z wydawania pieniędzy. To mnie o tej porannej mglistej porze nie interesowało. Ja wsłuchiwałam się w śpiew ptaków zanurzałam się w mglistą ścieżkę, spoglądając na wschodzące słońce. Podziwiałam skrzące się krople po deszczu osiadłe na roślinach, a także misternie utkane sieci pajęcze ozdobione wodnymi perełkami. Kiedy zdecydowałam się na powrót do domu zaczęłam spotykać uśmiechniętych biegaczy, nadobne panie z kijkami i oczywiście pieski, które wyprowadzały swoich panów i panie na spacer. To był bardzo przyjemny spacer.







Wiem, wiem nie przepadacie za czarno – białymi zdjęciami. Mam nadzieję, że równie znajdziecie w nich coś interesującego, jakąś moc.





















Z pozdrowieniami 🌞