Wszystkie zamieszczone fotografie są wykonane przeze mnie. Wszelkie kopiowanie tylko za moją zgodą.
niedziela, 20 stycznia 2019
sobota, 19 stycznia 2019
4. Górzyniec
Wstaję w sobotni poranek i pojawia się uśmiech na twarzy. Za oknem wprawdzie śnieżnej zimy nie widać ale - świeci słońce i jest lekki mróz, a właściwie przymrozek, tak z - 5 stopni. Dobra nasza, wymyśliłam na dzisiaj wypad do Górzyńca zobaczyć jak wygląda wodospad "Kropelka". Dojeżdżamy do Górzyńca, dalej już piechotką do przodu. Wchodzimy do lasu, słychać gdzieś w oddali warkot pił i maszyn - wyrąb nie inaczej. Po kilkunastu metrach schodzimy z szerokiej drogi leśnej na ścieżynkę wydeptaną w lesie, która to nas prowadzi do wodospadu "Kropelka". Słyszę wesołe szczekanie psiny oho są ludzie. Kiedy doszłyśmy ujawnił się przystojny młodzieniec szykujący się do odbycia kąpieli w niecce u podnóża wodospadu. Brr na samą myśl zrobiło mi się zimno. Zrobiłam kilka zdjęć i czekam na ten spektakl. Młodzieniec jeszcze chwilkę porozmawiał z nami i poszedł zanurzyć się w odmętach wody. A potem ze śmiechem stwierdził nie było tak źle, woda ma 2 stopnie jest super - no nie wiem. Jeszcze chwila rozmowy i opuszczamy dzielnego morsa. Wychodzimy z lasu i idziemy chwile dalej, fajnie przyświeca słonko. Idziemy wzdłuż potoku "Mała Kamienna" robię fajne zdjęcia drobnych kaskad i pięknie zmrożonych sopli. Trochę stoimy posilamy się, jakieś smakołyki każda z nas ma. Jest tak przyjemnie, że nie chce się wracać. Żal tylko, że śniegu jak na lekarstwo, ale podobna nie wszystko można mieć. Decydujemy się wracać. Chcemy zejść do Piechowic i przed odjazdem do domu zajść na kawę do kawiarenki przy Hucie szkła. Tak też robimy.
I tak skończyłyśmy kolejny spacer tej zimy, bez śniegu ale ze słońcem i uśmiechem na naszych twarzach. Dziękuje za odwiedziny.
poniedziałek, 14 stycznia 2019
3. Bezdroża
Po prawdzie pogoda taka, że tylko zaszyć się głęboko pod kocem z kubkiem herbaty. I pewnie tak byłoby gdybym nie potrzebowała poukładać swoje myśli, a to najlepiej wychodzi mi kiedy jestem na polnych ścieżkach. W tej chwili już nie dziwi mnie ta wariacka pogoda, gdzie w odległości kilkudziesięciu kilometrów mamy dwie pory roku, jesień i zimę, tej ostatniej jeszcze nie doznałam, tak się składa. ktoś może powiedzieć czego Ona chce? Przecież nie grzęźnie po kolana w zaspach, nie marznie! Dosyć tego filozofowania wracamy do spaceru. Wyszłyśmy we trzy z domu bez specjalnego planu. Tak się składa, że chwilowo nie mam możliwości pojechać gdzieś dalej. Dojechałyśmy, jak często to bywa, do Cieplic i stąd już polnymi ścieżkami spokojnie spacerowałyśmy wokół wałów przeciwpowodziowych, ścieżkach parkowych. Oddając się rozmową i poszukiwaniom czegoś ciekawego godnego obiektu fotograficznego. szczególnie zwracałam uwagę na różne mijane mostki, lubię je fotografować. Po drodze wypatrywałam wolontariuszy ze skarbonkami, wszak w niedzielę grała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Wreszcie skończyłyśmy w parku cieplickim spacer. Chciałyśmy jeszcze zatrzymać się w naszym ulubionym miejscu na kawę, nic z tego zamknięte - urlop. Nic to poszłyśmy dalej i zatrzymałyśmy się w Sonacie, też było przyjemnie. Dobrą chwilę posiedziałyśmy, ciągle było o czym rozmawiać. Mimo wszystkich przeciwności wróciłam do domu wyciszona i zadowolona. Mogę spokojnie stawić czoła nowym wyzwaniom w kolejnym tygodniu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)